HOLOPATIA

HOLOPATIA

piątek, 31 maja 2013

Trądzik pospolity - Acne Vulgaris

Rp.
  1. Herba Asperulae (Ziele Marzanny Wonnej)
  2. Herba Violae tricoloris ( Ziele Fiołka Trójbarwnego)
  3. Herba Hyperici ( Ziele dziurawca)
  4. Radix Traxaci (Korzeń Mniszka Lekarskiego)
  5. Radix Bardanae ( Korzeń Łopianu Większego)
  6. Radix Angelicae ( Korzeń Arcydzięgla)
  7. Rhizoma Agropyri ( Kłącze Perzu)
  8. Folium Betulae ( Liść Brzozy)
  9. Foium Salviae ( Liść Szałwii)
  10. Flores Calendulae ( Kwiat Nagietka)
  11. Flores Sambuci ( Kwiat Bzu Czarnego)
Każdy ze składników stosować po 50 g. 
Pić 3 razy dziennie po szklance przed posiłkiem.
Dodatkowo zastosować następującą kąpiel:
  1. Fructus Juniperi ( Owoc Jałowca)
  2. Geminis Pini ( Pęd Sosny)
  3. Rhizoma Calami ( Kłącze Tataraku)
  4. Herba Equiseti ( Ziele Skrzypu Polnego)
Składniki zmieszać razem.
- 7 łyżek mieszanki,
- zalać 2 litrami wody,
- gotować przez 10 minut,
- odstawić pod przykryciem na 30 minut i
- przecedzić wprost do gorącej wody w wannie.
Kąpać się 15 min, co drugi dzień.
Rp. wg. Cz. A. Klimuszko

Oczywiście należy powstrzymać się przed peelingiem, myć twarz mydłem hypoalergicznym i nie wystawiać twarzy na długo trwające promieniowanie słoneczne. Jako holopata zalecam usunąć z organizmu rtęć (plomby dentystyczne amalgamatowe) i zażywać suplementy diety z dużą zawartością selenu oraz komplementarnie COLOSTRUM.
Ponieważ pojawiający się trądzik ma także podłoże psychosomatyczne należy nie pozwalać sobie na sytuacje stresowe - szczególnie te związane z seksualnością. Energia musi płynąć.

czwartek, 23 maja 2013

Łuszczyca - Psoriasis Vulgaris

Rp. 
  1. Folium Mentyanthidis ( Liść Bobrka Trójlistnego )
  2. Folium Urticae ( Liść Pokrzywy Zwyczajnej )
  3. Radix Angelicae ( Korzeń Arcydzięgla )
  4. Radix Bardanae ( Korzeń Łopianu )
  5. Radix Glycyrrhizae ( Korzeń Lukrecji )
  6. Rhizoma Tormentillae ( Kłącze Pięciornika )
  7. Herba Cnici Benedicti ( Ziele Drapacza Lekarskiego ) 
  8. Herba Equiseti ( Ziele Skrzypu Polnego )
  9. Herba Viole Tricoloris ( Ziele Fiołka Trójbarwnego )
  10. Herba Fragariae ( Ziele Poziomki Pospolitej )
  11. Herba Polygoni Avicularis ( Ziele Rdestu Ptasiego ) 
Każdy ze składników stosować po 50 g.
Pić trzy razy dziennie jedną szklankę przed posiłkiem. 

Kąpiel:
  1. Słoma owsiana lub sieczka - 2 garści
  2. Otręby pszenne - 2 szklanki 
  3. Gorczyca biała - 3 łyżki 
  4. Pączki sosny - 4 łyżki  
Powyższa proporcja przeznaczona jest na jedną kąpiel. Takich kąpieli przeprowadzić razem dziewięć, co drugi dzień.
Wymienione wyżej cztery składniki wymieszać, włożyć do dużego garnka, zalać wodą i gotować 10 minut do wrzenia. Odstawić na 30 minut, przecedzić do gorącej wody w wannie i w tym roztworze kąpać się 15 minut co drugi dzień. 
Rp. wg. Cz. A. Klimuszko

Dzięki zabiegom holopatycznym* w połączeniu z krótkimi seansami psychoterapeutycznymi oraz odtruciu organizmu proces leczenia może zostać znacznie przyspieszony. Hydrokolonoterapia lub raz w miesiącu lewatywa np. z dodatkiem kawy.
Także przyzwyczajenia żywieniowe muszą zostać odpowiednio zmodyfikowane.
Pacjent powinien zrezygnować z potraw smażonych, z cukru i dużej ilości skrobi.
Wskazane są ryby na parze lub grillowane z dużą porcją sałaty. Chleb razowy
i wszelkie soki świeżo wyciśnięte - szczególnie sok z buraków zmieszany z sokiem z marchwi.

*) Więcej informacji udzieli:
    Roman NACHT, Holopata
    Tel.: (+48) 537 46 36 76
 


wtorek, 14 maja 2013

Wywiady z doktorem Christianem Steinerem cz. 3

 

***

Pytanie: Czy holopatia posiada także mentalno-duchowy wymiar? Czy można człowieka wesprzeć na drodze samopoznania; doprowadzić go do stanu oświecenia?
Dr. Steiner: Podejdźmy do tego zagadnienia w następujący sposób: wszystko co dzieje się w umyśle ludzkim przede wszystkim prowadzi do elektro-fizjologicznych zmian w mózgu, a te prowadzą do zmian metabolicznych. Widać to w trakcie badania z pomocą MRI, w trakcie obrazowania rezonansu magnetycznego (lub techniki zwanej pozytronową tomografią emisyjną) u osób cierpiących na depresję, u których przemiana materii jest całkiem inna niż u innych pacjentów. Z badań obrazowych wynika, że metabolizm u pacjentów z depresją wygląda całkiem inaczej niż u zdrowego człowieka lub u ludzi cierpiących z powodu wypalenia zawodowego (Burn-Out-Syndrom), albo u schizofreników...
Oczywiście zmiany metaboliczne w mózgu pojawiają się wraz ze zmianami elektrofizjologicznymi (inaczej „energetycznymi” w cudzysłowie). Te dane zazębiają się ze sobą. Pacjent przeżywa na przykład subiektywnie strach, jako uczucie wybitnie niemiłe, jednak strach – realnie rzecz biorąc – stanowi zmianę w procesie przemiany materii jak i w strukturze energetycznej mózgu, co można z pomocą techniki uwidocznić. Jeśli uda się zmienić tę właśnie energetyczną strukturę, a więc przepływ energii w meridianach mózgowych na tyle, że wystąpią zmiany także w procesie przemiany materii w mózgu – wówczas zniknie uczucie strachu. Oto nasz punkt wyjścia.
Nie jest wcale konieczne, żeby pacjent opowiedział nam o swoim strachu. Jego mózg już nam to pokazuje.
Konkretnie: zmiany energetyczne zachodzące w mózgu. Te zmiany możemy badać. Możemy też dopasować do pacjenta sposób leczenia, który ureguluje te energetyczne zmiany, albo też zneutralizuje je, a tym samym – oczywiście nie natychmiast, lecz na dłuższą metę – wpłynie to na procesy metaboliczne w mózgu, co oznacza, że strach zniknie.

Pytanie: Strach zostanie wymazany?
Dr. Steiner:
Nie lubię pojęcia „wymazany”, ...„wymazywać”, ponieważ w rzeczywistości proces ten jest bardziej skomplikowany..., ale chwilowo nazwijmy go „wymazywaniem”.

Pytanie: Wymazujemy strach, ponieważ stał się zbyteczny? Czy gdyby strach był potrzebny, to było by niemożliwością wymazanie go? Przecież strach ma swoją rację bytu...
Dr. Steiner:
W gruncie rzeczy rzecz ma się tak, że pacjenci przeżywają strach przeważnie wtedy, gdy ich podświadomość zaczyna wymiatać spod dywanu różne rzeczy. Używając tu pojęcia dywan, mam na myśli to, że w życiu zdarza się wiele rzeczy, których nie zdążamy przetworzyć, zaś życie płynie dalej. Nasi bliscy umierają, przeżywamy różne kryzysy, urazy w ramach stosunków między ludzkich, straty... Wprawdzie jesteśmy zmuszeni przyjąć te rzeczy do wiadomości, to jednak tych danych nie przetwarzamy tak do głębi; po prostu zamiatamy je pod dywan.. Tam dane te pozostają i po pewnym czasie dążą do wydostania się spod dywanu na światło dzienne, ponieważ – po prostu - nie zostały uporządkowane, a pacjent zapomniał, że sam je przecież pozamiatał pod dywan. Teraz już nie wie, co wywołuje w nim to niejasne uczucie niezadowolenia i to właśnie wywołuje strach, albo agresję w zależności od tego co wydostaje się teraz na zewnątrz spod dywanu.
W holopatii możemy postępować w taki sposób, że energetycznie wzmacniamy przede wszystkim proces przemiany materii w mózgu pacjenta, jak również procesy fizjologiczne tam zachodzące; wzmacniamy jego strukturę energetyczną oraz metabolizm z pomocą wybranych ortomolekularnych substancji, takich jak ziemie rzadkie – molibden, beryl, mangan i inne, które podawane są w mikro-dawkach. W ten sposób wzmacniamy proces przemiany materii w mózgu na tyle, że pacjent czuje, iż ma siłę wymieść spod dywanu to, co tam kiedyś schował i w czasie snu skonfrontować się z tym materiałem… i dopiero teraz dochodzi do przetworzenia tych danych.
Ten proces – proces przetwarzania – nie musi być świadomy. Może on przebiegać w wyższych warstwach podświadomości, jak długo pacjent nieświadomie jest pozytywnie nastawiony do tego procesu, jak długo chce, żeby ten proces go uzdrowił, jak długo rozumie, że tego rodzaju przetwarzanie danych we śnie jest konieczne i że czasem konieczne jest, żeby spał niespokojnie, aby w końcu uspokoić się znowu i wrócić do równowagi. A więc, jak długo pacjent gotowy jest pracować nad sobą i przetworzyć zapomniane tematy, jego podświadomość spełni to życzenie i będzie mu wiernie służyć.
Jeśli jednak pacjent wzbrania się i nie chce pracować nad sobą (a ma do tego prawo), a co my, terapeuci powinniśmy brać pod uwagę, to wprawdzie w trakcie postępowania holopatycznego  to, co było ukryte pod dywanem ukaże się w świetle dziennym i dojdzie w prawdzie do przetwarzania tych informacji na planie snu – jednak nasz pacjent nie chce nic wiedzieć na ten temat i wręcz wypiera go. Więc albo będzie budzić się ze snu, żeby uciec i nadal nie być świadomym treści wypływających z podświadomości, albo te treści objawią się w formie czysto cielesnych symptomów.
Holopata powinien przez cały ten czas dokładnie obserwować pacjenta i na początku krótko go trzymać, aby stwierdzić, czy pojawiają się stany pogorszenia stanu zdrowia, co oznacza brak duchowej gotowości pacjenta do stawienia czoła tym problemom i przetworzenia ich. Trzeba to przyjąć do wiadomości, zaakceptować, pozostawić tę część leczenia i pozostać na planie organicznym (materialnym).
Jeśli jednak pacjent wyraża świadomie zgodę i zrozumienie dla mentalno-duchowego leczenia i gotowy jest stawić czoła swoim problemom, wówczas terapia przebiega jak należy, wówczas holopatia może aktywować głęboko ukryte, nieświadome konflikty i doprowadzić do przetworzenia tych negatywnych informacji tak, że dojdzie do głęboko sięgających zmian w psychice i w ciele pacjenta. To jest holopatia.
Kiedyś przeżyłem zadziwiającą wręcz sytuację z pacjentem cierpiącym z powodu nieustannego swędzenia w odbycie, któremu zaaplikowałem holopatycznie wzorzec homoseksualnego napięcia nie informując go jednak jakimi drganiami się posłużyłem. Od tego czasu pacjent przestał skarżyć się na swędzenie odbytu…
Mógłbym tu panu opowiedzieć jeszcze o innych, zadziwiających przypadkach, szczególnie o dzieciach z zaburzeniami rozwojowymi, które często doznały jakiegoś rodzaju wstrząsu odbierając jakieś szokujące wydarzenie z podświadomości rodzinnej (na przykład natury seksualnej), a czego nie potrafiły wytrzymać. Te dzieci mogły jednak kontynuować normalnie swój rozwój po wydobyciu z nich tych wibracji i z końcem procesu przetworzenia tych negatywnych danych.
Albo pacjenci z chronicznymi alergiami. Przeważnie alergia jest wojną zastępczą, toczoną o coś całkiem innego. Gdy te podprogowe urazy zostaną zrozumiane i z pomocą holopatii doprowadzone do przetworzenia – alergie znikają. Chodzi tu o rzeczywiście bardzo głęboko sięgające aplikacje holopatyczne.
Powiedziałbym, że prawdopodobnie z około 80% chronicznych chorób można pacjentów wyleczyć. Pozostałe 20% to choroby, które rozwinęły się zbyt daleko, albo podpadają pod tę kategorię, do której należą ci pacjenci, którzy mentalnie i duchowo nie są jeszcze gotowi rozprawić się z prawdziwymi przyczynami swojej choroby, co – jak już powiedziałem – należy zaakceptować. Tak jak jest – jest dobrze. Zbawienie nie wypływa z gniazdka jak prąd elektryczny. Nie można nikogo zaszczepić, ochronić. Wolna wola pacjenta stanowi czynnik decydujący. Pacjent powinien być świadomie - od wewnątrz gotowy dokonać podstawowych zmian w swoim życiu. Nie trzeba tego werbalizować. Często dzieje się tak, że nie potrafią tego wyrazić, nie potrafią się wypowiedzieć. Wystarczy sama gotowość z ich strony, gotowość przekształcenia swojego życia, że naprawdę zdecydowali się żyć inaczej niż do tej pory. Gdy jednak pacjent mówi: panie doktorze, ja tak naprawdę nie mam żadnych problemów; ja po prostu chcę być tylko zdrowy – to to jest właśnie problemem tego pacjenta, to jego nastawienie...
Albo pacjenci z nowotworami. Przychodzą do mnie i mówią: Wie pan doktorze, żyję z tym guzem, mam tu takie i takie wyniki badań laboratoryjnych, ale oprócz tego nie mam żadnych innych problemów; a te psychiczne sprawy, o których pan mówi – po prostu, powiem panu szczerze - mnie to nie interesuje...
No cóż. Należy zaakceptować taką postawę. Istnieją takie formy schorzenia, gdzie ze względów bezpieczeństwa rezygnuję ze zbyt wczesnego zajęcia się pracą z podświadomością pacjenta. Do tej klasy schorzeń należą nowotwory. Zbyt wczesne zajęcie się treściami podświadomości może wywołać nawet nawrót choroby. Mimo to bazując na poczynionych przeze mnie doświadczeniach mogę stwierdzić, że ci spośród moich pacjentów, którzy wyleczyli się z choroby nowotworowej, to ci pacjenci, którzy gotowi byli zająć się prawdziwymi przyczynami swojej choroby i stawić czoła tym problemom.
Taki proces wcale nie musi przebiegać dramatycznie. Pacjent wcale nie musi wybuchnąć płaczem i załamać się. Nie musi pogodzić się z kryzysem, który sam sobie stworzył, albo wnieść o rozwód tylko dlatego, bo czuje się przez swojego partnera zraniony. Taki proces może przebiec po cichu. Trzeba po prostu zatrzymać się i odważyć raz jeszcze spojrzeć na to, co nas tak zabolało. To zadziwiające, ale często ten moment jest uzdrowieniem.
Samo przyjrzenie się temu, co spowodowało uraz przebiega często nie świadomie. Pacjent poświęca więcej czasu dla siebie zajmując się czymś, co go uspokaja; na przykład pracuje w ogrodzie kontemplując przy tym, wchodząc w siebie...Dawniej myślałem, że muszę dla każdego pacjenta opracować jakiś program, żeby wiedzieli co mają czynić, jaki rodzaj muzyki słuchać, jakie książki czytać, jak medytować. Zrezygnowałem z czasem z tego podejścia, bo każdy z nas rozwija się na swojej drodze, zaś czynnikiem decydującym są motywy, którymi kieruje się pacjent. Kto naprawdę decyduje się żyć inaczej niż do chwili gdy udaje się do lekarza lub terapeuty, to  jest właśnie owa właściwa motywacja. Taki człowiek będzie odtąd kroczyć swoją własną drogą, a wówczas medycyna holopatyczna może mu w decydujący sposób służyć.
Jeśli jednak pacjent uznaje swoją sięgającą głęboko chorobę jako  przejściowe zaburzenie i wierzy, że nadal może żyć tak, jak żył dotąd, wówczas holopatia będzie działać na niego jedynie na planie symptomów chorobowych.

***

Pytanie: ... a więc potrzebna jest współpraca ze strony pacjenta...
Dr. Steiner:
Tak. Świat wewnętrzny powinien współpracować ze światem zewnętrznym. Np. na zewnątrz pacjent zmienia swoje przyzwyczajenia kulinarne, zażywa więcej ruchu – tego typu rzeczy. Także zażywanie przepisanych mu środków leczniczych według wskazówek terapeuty jest ważne. Natomiast pracę wewnętrzną jest raczej trudno zaordynować. Jak już wspomniałem, wcześniej opracowywałem dla pacjentów programy leczenia, jednak nie zdawało to w stu procentach egzaminu. Zauważyłem, że ludzie różnie pracują nad swoimi problemami; inaczej niż oczekiwałem. Tak nie może być – pomyślałem, a jednak tak się działo. Zauważyłem fenomen, jaki nazywam zatrzymaniem się w czasie, zauważyłem jak ludzie sami wynajdują sobie pasującą im formę medytowania. Ludziom, którzy chcieliby śledzić ten proces z zewnątrz – z pewnością by się to nie udało. Nic nie można zauważyć. Jednak pacjenci pracujący nad sobą uzyskują wgląd do wewnątrz i tam znajdują to coś i to jest właśnie  t o.
Patrzą w swoje wnętrze i zastanawiają się co zrobić ze swoim życiem, jak żyć, jakie są ich motywy – po prostu myślą o tym, o czym przez tyle lat nie myśleli, robią to, czego dotąd nie robili... Przyglądają się swoim związkom, albo czemuś, co doprowadziło do ich choroby i chce im się płakać. To są rzeczy, który ktoś z zewnątrz być może wcale nie zauważa. Na szczęście przynajmniej 70% pacjentów wyraża pozytywne nastawienie do pracy wewnętrznej, tak że można z nimi faktycznie współpracować. Dla reszty taka praca nad sobą wydaje się być zbyt trudna. Przeważnie chory wymusza z pomocą swojej choroby jakąś korzyść dla siebie, na przykład produkując symptomy chce udowodnić mężowi lub żonie jaki/a jest dla niego zły/a, nie dobry/a. I jak bardzo z tej właśnie przyczyny teraz cierpi. Istnieje wiele gier tego rodzaju, z czego – oczywiście – pacjent wcale nie musi zdawać sobie sprawy.

Pytanie: To byłby naturalnie punkt wyjścia.
Dr. Steiner:
Oczywiście, że tak. Ja nie oskarżam tu ludzi o to, że postępują tak z premedytacją. W takim wypadku terapia nie przyniosła by oczekiwanych rezultatów. Musimy tylko pamiętać o tym, że nasza podświadomość posłuszna jest naszym skrytym życzeniom. Pewien mędrzec uczył kiedyś, że powinniśmy być bardzo ostrożni życząc sobie czegoś, bowiem nasze życzenia niosą tendencję materializowania się. Tak więc, jeśli skrycie życzyłbym sobie, żeby mojej żonie (albo mężowi) tak naprawdę pokazać, tak naprawdę dać mu odczuć co on/a mi robi, jak mnie traktuje, jak mnie wykańcza itp., to moja podświadomość mówi: OK! Teraz jej/jemu pokażemy! Jak to się robi? - ... i konkretnie... życzenie zostaje zamienione w czyn. Moje skryte życzenie spełnia się.
Albo ktoś chce ukarać siebie za coś. Dajmy na to kobieta po usunięciu ciąży mówi sobie: To, co zrobiłam jest karygodne. Gdybym teraz dostała atak serca, to byłaby to sprawiedliwa kara. To kara boska. Tak Bóg chce i tak musi być. Jeśli kobieta mocno w to wierzy, to jej podświadomość postara się o to, żeby jej życzenie się spełniło. Wybaczyć innym jest trudno, ale wybaczyć sobie samemu wydaje się czasem być czymś niemożliwym. W takich przypadkach ukierunkowana psychoterapia może skutecznie pomóc. Sama holopatia nie wystarczy, ponieważ pacjent musi rozpocząć proces rozwoju swojej świadomości.

Pytanie: Czy holopatia może towarzyszyć takiemu procesowi?
Dr. Steiner:
Tak. Dzięki pomocy ze strony medycyny holopatycznej tego rodzaju procesy będą przebiegać o wiele łatwiej. Zauważam to zawsze podczas warsztatów rodzinnych. Pacjenci, którzy są już po leczeniu holopatycznym, aklimatyzują się o wiele łatwiej w grupie niż inni. Ci ostatni siedzą i przysłuchują się tylko, obserwują i trwa to trochę zanim się otworzą. Pacjenci po seansach holopatycznych są aktywni już podczas pierwszego spotkania i są otwarci na nowy sposób myślenia.

***

Pytanie: Pańskie oprogramowanie składa się z nagranych różnych wibracji. Czy nagrał pan też błogostan, jedność albo boskość?
Dr. Steiner:
Jak to często w życiu bywa, negatywną stronę życia o wiele łatwiej jest uchwycić niż stronę pozytywną. Strach, agresję albo kompleks niższości można bez trudu uchwycić, natomiast wzorce pozytywne są o wiele trudniejsze do nagrania. Dlatego też zeskanowaliśmy wzorce negatywne i znaleźliśmy w empiryczny sposób leki homeopatyczne, które te wzorce równoważą. Krótko: można posługiwać się negatywnymi wzorcami w celu osiągnięcia pozytywnego wyniku.
Istnieje homeopatyczny efekt zwrotny. Dajmy na to, że niosę w sobie jakąś truciznę. Powiedzmy rtęć. Aplikuję więc sobie tę truciznę w postaci akordu potencji albo samej tylko potencji homeopatycznej, co odwraca negatywny efekt działania toksyny na mój organizm.
Mogę pacjentowi zaaplikować akord strachu. Cyfrowo jest to możliwe. Albo akord kompleksu niższości składający się z odpowiednich potencji. Dokładniej powiedziawszy – jest to akord potencji elektrofizjologicznego odcisku jaki pozostawia po sobie kompleks niższości.

Pytanie: Jak można taki odcisk zeskanować?
Dr. Steiner:
Po prostu zwracam się do pacjenta i mówię: proszę teraz skoncentrować się na swoim strachu, tylko na swoim strachu, na tym co wywołuje w tobie uczucie strachu... Powiedz mi, co to jest, że wywołuje w tobie strach?
Następnie badam odpowiednie aku-punkty na ciele pacjenta i skanuję je. Te elektrofizjologiczne wzorce drgań okazują się niezwykle skuteczne w leczeniu także innych pacjentów cierpiących z powodu stanów lękowych, obaw i niepokoju. W taki sposób właśnie udało mi się stworzyć odpowiednią paletę energetycznych stanów mózgu.
Obecnie system ten przeznaczony jest do wykrywania negatywnych fal i do przeistaczania ich z pomocą homeopatii cyfrowej w fale o częstotliwości pozytywnej.
Dysponujemy także innym sposobem. Podajemy pacjentowi cierpiącemu na stany lękowe pewne substancje homeopatyczne, o których wiemy, że mogą neutralizować elektrofizjologiczny sygnał „strach”. Na przykład selen. Powszechnie wiadomo jest, że selen występuje w białych ciałkach krwi, w mózgu i w wątrobie. To tu działa selen. Selen jest naturalnym antybiotykiem wzmacniającym odporność, a przy okazji działa przeciwko uczuciu strachu. Inne elementy, jak na przykład tellur, działają przeciwko frustracji. Doszedłem do tego drogą empiryczną. Dwutlenek krzemu, czyli tak zwana krzemionka znana jest klasycznej homeopatii jako środek działający przeciwko kompleksowi niższości. Krzem w mikro-dawkach leczy w takich przypadkach. Z pomocą holopatii można kontrolować działanie takich substancji.

Pytanie: Skąd pan, doktorze, posiada taką wiedzę?
Dr. Steiner:
Po prostu – przesiewam literaturę na tyle, na ile to dla mnie możliwe. Jest to bowiem trudne zadanie, ponieważ dostępna literatura nie jest uporządkowana systematycznie. Szczególnie homeopatyczna Materia Medica nie dostarcza zbyt wiele informacji. Przeprowadzałem też eksperymenty na sobie samym. Wiele nauczyłem się z przeprowadzanych testów energetycznych. Można badać i przeprowadzać testy z pacjentami z kompleksem niższości. Wziąłem sobie czas i przetestowałem 25-30 mikroelementów śladowych w celu stwierdzenia, które z nich nadają się dla medycyny holopatycznej; po wysłaniu których sygnałów znika uczucie niższej wartości u pacjentów. Jest to możliwe do osiągnięcia tylko w holopatii, bowiem dysponujemy procedurami w trakcie przeprowadzania badań, z pomocą których odpowiednie wzorce drgań skierowywane są bezpośrednio do mózgu. Dzięki tej akcji dochodzi do silnej reakcji. Na początku było to niesamowicie czasochłonne, jednak uzyskane dane udało mi się uporządkować, nanieść na mapy, stworzyć modele i ująć w systemy. Dziś wszystko to zintegrowane jest w komputerze i dlatego medycyna holopatyczna funkcjonuje tak szybko.

Pytanie: Tak. To musiała być ciężka praca.
Dr. Steiner:
O tak. Jak najbardziej! Zabrało mi to prawie dziesięć lat, żeby to wszystko zadziałało jak należy. Ale teraz, gdy wszystko jest już skomputeryzowane, zintegrowane – wiedza ta jest dostępna dla każdego. To właśnie jest wielką zaletą tej metody leczenia.

Pytanie: Na ile ważne jest w holopatii zażywanie aminokwasów oraz pierwiastków śladowych?
Dr. Steiner:
U młodych ludzi można doprowadzić do zmian w procesie przemiany materii samym tylko doprowadzeniem energii do mózgu w formie drgań. Odnosi się to szczególnie do dzieci, a także do ludzi o dobrej kondycji ogólnej.  Im starszy organizm, tym więcej wsparcia w różnych postaciach wymaga jego metabolizm. W tym celu aplikujemy mikroelementy śladowe i naturalnie takie minerały jak potas (kalium), wapń (calcium) i inne. Jeśli uzupełnimy energetyczne leczenie dawkami naszych ortomolekularnych substancji jak molibden, mangan, beryl, lantan i innymi pierwiastkami ziemi rzadkich, uzyskujemy efekty, które dotąd uznawane były za niemożliwe – szczególnie jeśli chodzi o przemianę materii w mózgu.
Posługujemy się tu recepturami homeopatycznymi, przy czym nie chodzi tu o ilość wstrząśnięć albo o roztarcie, lecz o to, że jest to bardzo prosta forma podawania na przykład metalu w dawkach miligramowych lub mikrogramowych w potencji D4 albo D6.

Pytanie: A więc to są składniki leków zwanych pod nazwą ATK?
Dr. Steiner:
Tak jest. To są składniki kapsułek zawierających lek ortomolekularny, który aplikujemy pacjentom.

Pytanie: Wspomniał pan o holopatycznym leczeniu dzieci. Od którego roku życia można leczyć holopatycznie?
Dr. Steiner:
Nawet niemowlęta można leczyć holopatycznie. Oczywiście najlepiej razem z matką. Im mniejsze dziecko, tym silniejsza symbioza z matką. Można rzec, że jest to jakby jeden organizm, który bardzo podobnie reaguje. Przyjmijmy, że dziecko cierpi z powodu jakiegoś chronicznego problemu – np. chodzi o atopowe zapalenie skóry [AZS] (Neurodermitis). Należy w takim wypadku przyjąć, że matka ma jakieś podprogowe problemy, które u niej jeszcze nie objawiły się w świetle dziennym i są jakoś kompensowane. Jednak u jej dziecka immunologicznie nie mogą być kompensowane i dlatego objawy widzimy w ciele dziecka, a nie w ciele matki.
Albo nocne moczenie się dziecka lub inny symptom. Sięgające głęboko problemy chroniczne dziecka najlepiej leczyć poprzez matkę. Terapia matka/dziecko. Oczywiście w wypadku nagle pojawiających się problemów zdrowotnych jak kaszel, katar itp., leczymy dziecko bezpośrednio. Małe dzieci siedzą na kolanach swoich matek i bawiąc się otrzymują pozytywne energie.

Serdecznie dziękujemy, doktorze, za rozmowę.
Dr. Steiner: Ja również dziękuję.
(Koniec wywiadu)

poniedziałek, 13 maja 2013

Wywiady z doktorem Christianem Steinerem cz. 2



***

Pytanie: Czy istnieje jakaś współpraca między medycyną holopatyczną a akademicką?
Dr. Steiner:
Moim zdaniem próba odseparowania holopatii od medycyny klasycznej jest i byłaby sztuczna; dla pacjenta było by lepiej, gdybyśmy wspólnie mu służyli, bez tego rodzaju segregacji. Zawsze pragnę odnieść się do poglądów naukowych, starając się udowodnić różne wyniki badań holopatycznych w sposób akademicki. Jeśli w wyniku badania holopatycznego stwierdzam zmiany hormonalne, to wysyłam takiego pacjenta na przeprowadzenie badań laboratoryjnych, o ile jest to możliwe biorąc pod uwagę – znowu - koszty takiego badania. Niestety wiele badań laboratoryjnych jest zbyt drogich i kasy chorych nie chcą ich pokryć. W takim wypadku mogę moją diagnozę udowodnić tylko na bazie zasad holopatycznych.
Stwierdzone drogą holopatyczną zaburzenie w czynności tarczycy i w systemie autoimmunologicznym nie może zostać zweryfikowane przez laboratorium medyczne ze względu na wysokie koszta. Jeśli jednak pacjent pozytywnie reaguje na leczenie metoda holopatyczną, to uzyskuje potwierdzenie na to, że diagnoza holopatyczna była właściwa; co więcej -  mam wielu takich pacjentów.
Pomoc polega także na tym, aby nie wysyłać każdego chorego do szpitala, gdzie badane będą wszystkie narządy pacjenta jeden po drugim i gdzie zostanie prześwietlony promieniami Roentgena. Pomoc może polegać m.in. na tym, że z pomocą holopatii symptomy zostaną zdefiniowane. Jeśli znajduję w jelicie wzrost czynników ryzyka, które dajmy na to wskazują na powstały tu nowotwór, to wysyłam mojego pacjenta na badanie kolonoskopijne, co oczywiście wiele mu zaoszczędza, ponieważ nie musi przechodzić całego rzędu innych badań.
Idealnie byłoby, gdyby doszło do symbiozy pomiędzy medycyną holopatyczną a medycyną akademicką. W moim rodzinnym mieście ta symbioza funkcjonuje wspaniale. To fanatyzm w obu kierunkach utrudnia tę symbiotyczną współpracę. Gdy ktoś nastawił się zbyt energetycznie i traci z tego powodu wgląd w namacalne zmiany organiczne, to jest to tak samo nie dobre jak zaprzeczanie i odrzucanie wszelkich powiązań energetycznych, jak to czyni wielu konwencjonalnych medyków. Dla obu kierunków istnieją powody do ich przemyślenia. Jednak współpraca jest możliwa i tak, jak ja to obserwuję w mojej praktyce – pacjentom to służy.
Holopatia nie jest metodą, która widzi siebie jako jedyną metodę leczenia. My, holopaci dążymy do współpracy. W praktyce prowadzi to do skutecznego diagnozowania. Pacjent zaoszczędza sobie przejście przez młyn szpitalnych procedur, biurokracji i energochłonny pobyt w szpitalu, a to wszystko obniża koszty leczenia. Nie potrzeba w takiej sytuacji już 120 wyników laboratoryjnych; być może wystarczy ich 10, za to istotnych. Dotyczy to diagnozy, ale także koszty leczenia mogą zostać obniżone. Na przykład nie zajdzie potrzeba aplikowania antybiotyków. Pacjent często nie zdaje sobie sprawy z faktu, że jedno opakowanie Ciproxinu (antybiotyk) kosztuje o wiele więcej niż jedno opakowanie ortomolekulanego leku aplikowanego w holopatii, który w wielu przypadkach (oczywiście nie we wszystkich) przynosi ten sam rezultat. Gdyby kasy chorych zdecydowały się pokrywać koszt leków ortomolekularnych, to można istotnie liczyć się z prawdziwą redukcją kosztów leczenia.

Pytanie: Holopatia proponuje także możliwość leczenia się w domu. Czy to oznacza, że pacjent nie musi już odwiedzać praktyki lekarza-holopaty?
Dr. Steiner:
Wyprodukowaliśmy małe urządzenia, które mogą być programowane w ramach potrzeby przez terapeutę. Taki aparat pacjent może przypiąć sobie do paska do spodni, powiesić sobie na szyi, albo nosić w tylnej kieszeni. W nocy może kłaść je sobie pod poduszkę. Takie małe urządzenie powtarza automatycznie programy zapisane przez terapeutę na nieskończonej pętli. Istnieje też możliwość wyboru poszczególnych programów i nastawienie działania na dowolną godzinę. Efekt tego jest taki, jakby pacjent codziennie odwiedzał praktykę holopatyczną. W niektórych przypadkach nie jest to zawsze możliwe, ponieważ efekt domowego leczenia jest bliski wizycie u terapeuty, jednak nie zawsze taki sam. Jest to bardzo ważne dla chorych cierpiących z powodu choroby chronicznej. Można w ten sposób obniżyć koszt leczenia, ponieważ wypożycznie takiego mikro aparatu kosztuje o wiele mniej, niż częste wizyty u lekarza. Tym samym osiągamy też to, że leczenie chorego chronicznie pacjenta jest stałe albo też postępuje krok po kroku i nie ustaje w chwili, gdy pacjent opuszcza gabinet terapeuty.

***

Pytanie: W jakiej mierze elektrosmog działa na nas chorobotwórczo?
Dr. Steiner:
- E-smog, czyli smog elektromagnetyczny jest czynnikiem istniejącym od dawna – od czasu istnienia elektryczności. Trzeba jednak zdać sobie sprawę z faktu, iż obecnie oddziałuje na nas o wiele więcej nadajników niż w dawnych czasach oraz że używanych jest o wiele więcej częstotliwości niż kiedykolwiek. Ten stan rzeczy przybrał gwałtownie na sile i w swych rozmiarach. Doszło już do tego, że możemy połączyć się dziś z każdym miejscem na świecie z pomocą telefonu komórkowego z piwnicy samotnie stojącego na uboczu domu. Można szukać sobie jakichś dziur w tej gęstwinie częstotliwości, ale dziś już prawie ich nie ma.
Na przykład na terenie dzisiejszych Niemiec graniczyło by to z cudem znalezienie takiej dziury. Można śmiało powiedzieć, że 99% obszaru Niemiec znajduje się stale pod negatywnym wpływem negatywnych fal elektromagnetycznych. Decydującym jest to, że promieniowanie to działa na nas także podczas snu. Z pomocą metod energetycznych, nie tylko holopatii, lecz także z pomocą kinezjologii, RAC, elektroakupunktury, fotografii Kirliana i częściowo fotografii w podczerwieni, a więc z pomocą postępowania ukierunkowanego biologicznie, można wykazać, że elektrosmog powoduje negatywne zmiany w organizmie.
W międzyczasie nawet operatorzy stacji nadawczych przestali już temu zaprzeczać, jednak nie chcą przyznać, jak bardzo negatywne są te zmiany. Z pomocą przeprowadzonych testów biologicznych można jednak udowodnić, że właśnie alergicy reagują gwałtownie na działanie promieniowania elektromagnetycznego. Alergicy uczuleni na pyłki kwiatowe odczuwają pogorszenie się stanu zdrowia, gdy przez dłuższy okres czasu używają telefonu komórkowego. To samo zaobserwowano u astmatyków. Także w przypadku schorzeń natury autoimmunologicznej – u pacjentów cierpiących na neurodermitis, colitis itp. – pojawi się stan nagłego pogorszenia.
Trudność polega na tym, że wprawdzie przeprowadzone już badania potwierdzają ten stan rzeczy, ale przeprowadzono też inne badania na zlecenie stacji nadawczych (przed 2006), które temu zaprzeczają. Decydujące jednak były badania przeprowadzone w Skandynawii dotyczące wzmożonych zachorowań na raka mózgu wśród ludzi mieszkających wzdłuż linii wysokiego napięcia. W końcu jednak zaprzeczono także wynikom i tych badań, lecz mimo to doszło do tego, że w Skandynawii szkoły i przedszkola nie mogą już być budowane wzdłuż linii wysokiego napięcia. W innych krajach zabroniono instalować maszty telefonii komórkowej w pobliżu szkół i przedszkoli. Jak widać znaleźliśmy się w jedynej w swoim rodzaju sytuacji. Oficjalnie uznaje się negatywny wpływ promieniowania elektromagnetycznego jako nieszkodliwy, a zarazem powodujący tyle dolegliwości, że wtrąca się w ten temat prawo, mimo iż odpowiednie badania wciąż uznawane są za rzekomo mało miarodajne...
Jednak także w kręgach medycyny akademickiej mamy już coraz więcej lekarzy, którzy bazując na swoim doświadczeniu zawodowym zauważają związek pomiędzy elektrosmogiem a schorzeniami.
W austriackich, w niemieckich jak i w szwajcarskich czasopismach medycznych dyskutowany jest ten temat i wiadomo już, że telefony komórkowe powodują pogorszenie się stanu zdrowia chronicznie chorych pacjentów.
Po części dochodzi też do zmiany zdania na ten temat na płaszczyźnie komunalnej. Różne gminy żądają zredukowania granicy promieniowania elektromagnetycznego na wzór salzburski.  Salzburg w Austrii stał się bowiem przykładem pod tym względem, że tu władze obniżyły granicę promieniowania stokrotnie! Tak więc teraz coraz więcej gmin wymaga zmiany prawa.
I tak oficjalnie promieniowanie pochodzące z anten telefonii komórkowej i promieniowanie elektromagnetyczne o wysokich częstotliwościach jest rzekomo nieszkodliwe, to jednak nieoficjalnie szarzy obywatele i wielu lekarzy zgadza się ze sobą wiedząc z doświadczenia, że w rzeczywistości tak nie jest. Z pomocą wyżej wspomnianych metod jak m.in. kinezjologii, RAC i innych biologicznych dziedzin, no i oczywiście z pomocą holopatii można jasno rozpoznać zależność pomiędzy elektrosmogiem a osłabioną odpornością.
Wróćmy tu jeszcze na chwilę do leczenia w domu. Ponieważ większość pacjentów którzy mnie odwiedzają w mojej praktyce wraca w swoje środowisko, które silnie obciążone jest z powodu elektrosmogu, celowym jest przeprowadzanie leczenia jak najdłużej w celu symulowania uwolnienia się pacjenta spod wpływu promieniowania. To bardzo ważny czynnik.
Naturalnie nie możemy uwolnić pacjentów od negatywnego wpływu elektrosmogu, jednak można przyzwyczaić ciało do rosnącego z dnia na dzień obciążenia, możemy wzmocnić jego ciało na tyle, żeby takie obciążenie wytrzymywało. Tę funkcję przejmuje w holopatycznej terapii domowej Quint-Box – mały, zaprogramowany odpowiednio aparat. Oprócz niego mamy jeszcze mniej kosztowny jego wariant – Quint-Chip. Także na tym chipie można nagrać program chroniący przed promieniowaniem elektromagnetycznym, a także inne programy terapeutyczne, np. przeciw chorobie zwyrodnieniowej stawów (program Polyarthritis; program leczy zużyte kolana czy kręgi szyjne), program działający w przypadku napięcia nerwowego, program leczący anginę (zapalenie migdałków [Tonsililtis] i błony gardła, zapalenie zatok przynosowych itp. Taki chip pacjent przykleja sobie z pomocą przyjaznego dla skóry leukoplastu, gdzie urządzenie to dba o stałe leczenie, które może być bardzo korzystne.

Pytanie: ...a więc, praktycznie nie możemy niczego uczynić przeciwko elektromagnetycznemu promieniowaniu, oprócz chronienia naszego ciała przed tego rodzaju smogiem...
Dr. Steiner:
- Tak. Metoda biofizykalna praktycznie nie pomoże nam odekranować się” od tego rodzaju promieniowania, a jeśli nawet, to niezwykle wielkim nakładem kosztów. Dlatego decydujemy sie na przekazywanie pacjentom informacji, które go uodpornią tak, jak powinna działać szczepionka.

Pytanie: Czy takie holopatyczne szczepienie jest już na stałe?
Dr. Steiner:
- Nie. To działa tylko tak długo, jak długo działa przeciw-program. Mamy już produkt  przeciwko promieniowaniu elektromagnetycznemu; – są to specjalne folie półprzewodnikowe, których struktury wiążące są przez nas w pewien sposób zmodyfikowane i scharakteryzowane. Z chwilą gdy promieniowanie pochodzące z jakiegoś urządzenia przenika przez taką folię, nałożone zostają na częstotliwość promieniowania elektromagnetycznego pewne homeopatyczne drgania. Taką folię można nakleić na baterię telefonu komórkowego, dzięki czemu telefon ten staje się  - patrząc z punktu widzenia biologicznego – przyjazny dla użytkownika. Tysiące takich folii jest już w użyciu i ludzie są zadowoleni. W ten sposób przynajmniej symptomatycznie możemy kontrolować to negatywne promieniowanie. Dysponujemy dziś różnymi foliami, zależnie od typu telefonu komórkowego, komputera, systemu satelitarnego oraz zwykłej instalacji elektrycznej w domu lub w mieszkaniu.





niedziela, 12 maja 2013

Wywiady z doktorem Christianem Steinerem cz. 1



Wywiady z doktorem Christianem Steinerem, twórcą medycyny holopatycznej, przeprowadziło berlińskie wydawnictwo
Elraanis-Verlag 11 kwietnia 2006 roku


Pytanie: Panie doktorze, jak postępuje medycyna holopatyczna?
Dr. Steiner:
- Nie ma takich chorób, które objawiają się tylko w ludzkich narządach. Wprawdzie pacjent przeżywa swoją chorobę na planie fizycznym (odczuwa proces chorobowy w swoim żołądku lub w jelicie, w sercu, w stawach lub w nerkach, jednak w rzeczywistości reakcje chorobowe można stwierdzić także w tkankach, w systemie wegetatywnym, w ośrodkowym układzie nerwowym, we wszystkich obszarach nadrzędnych, to zaś tym dłużej, im dłużej trwa chroniczny stan pacjenta.
Proces chorobowy trwający kilka dni nie stanowi wielkiego problemu; problem stanowią schorzenia przewlekle, obłożnie chorzy pacjenci, którzy wypróbowali już na sobie różne terapie i nie wiedzą co dalej począć, ponieważ nic im jak dotąd nie pomogło. Tu chodzi o to, żeby uzyskać wgląd w złożoność, w system scalony, który nazywamy ludzkim organizmem i odkryć w praktyce - z pomocą możliwie najskuteczniejszej metody - jakie procesy przebiegają w człowieku, który po prostu stale czuje się zmęczony, ospały, osłabiony, apatyczny, nieustannie cierpi z powodu jakiejś alergii lub niejasnych napięć, problemów z układem trawiennym... etc.
Właśnie do tego celu, aby uzyskać ten wgląd nadaje się wspaniale holopatia. Z morza skarg i bolączek, które w chwili obecnej są nie do uporządkowania, wyłowić  decydującą przyczynę tego stanu rzeczy i pociągnąć dokładnie za te sznurki, które zadecydują o powrocie do zdrowia CAŁOŚC jaką stanowi CZŁOWIEK.
W większości przypadków nie chodzi o chory organ, lecz o zaburzenia dotyczące całego układu. Wielu ludzi cierpi z np. powodu schorzeń tarczycy. Mowa tu o zaburzeniu równowagi między tarczycą a nadnerczem, co przeważnie nie jest rozpoznawane, ponieważ badanie przeciwciał powodujących schorzenia tarczycy są drogie, więc lekarze obawiają się wykroczyć poza dany im budżet wysyłając pacjenta na takie badanie. Wielu kobietom, bardzo wielu kobietom…przepisuje się leki psychotropowe, lecz w rzeczywistości są to pacjentki, u których nie rozpoznano i nie zdiagnozowano zaburzenia tarczycowego. W holopatii można bardzo szybko i tanio odkryć przyczynę schorzenia i w odpowiedni sposób ukierunkować leczenie.
Dalszym przykładem są wspomniane już wcześniej, tak powszechne dziś zaburzenia niejasnej natury...; ludzie nie czują się ani zdrowi, ani tak naprawdę chorzy.

Pytanie: Czy istnieje stan doskonałego zdrowia?
Dr. Steiner: (Śmieje się)
- Tego nie wiem. Prawdopodobnie jest takich ludzi coraz mniej w naszym świecie. Poszerza się bowiem szara strefa, każdemu z nas coś dolega, czy to napięcie nerwowe, czy to uczulenie na jakiś produkt żywnościowy, alergia... Wielu „zdrowych” ludzi na wiosnę popada w trudną sytuację z powodu pyłków kwiatowych. Wszystko to wskazuje na fakt, że niesłychanie wielu ludzi cierpi z powodu osłabionego systemu odpornościowego nie zdając sobie z tego nawet sprawy. Wychodzę też założenia, że tak powszechne na całym świecie objawy zmęczenia mają przyczyny natury immunologicznej, ponieważ układ odpornościowy, a częściowo także układ hormonalny jak i autonomiczny układ nerwowy są zbytnio obciążone. Ten stan właśnie, stan nie jasnych zaburzeń, których nie można uporządkować jest czymś, z czym także medycyna klasyczna nie bardzo może sobie poradzić. Gdy ktoś udaje się do internisty i skarży się na bóle głowy, alergię, stan napięcia, stres., brak ochoty do życia i stałe zmęczenie, lekarz przepisuje mu przeważnie antybiotyk lub środek przeciwbólowy. Gdy człowiek udaje się do ortopedy, ten leczy kręgi szyjne. Gdy idzie do urologa, urolog bada jego drogi moczowe, a gdy odwiedzi kardiologa – ten zajmie się leczeniem serca pacjenta. A więc w każdym takim przypadku rozpoznane zostają tylko niektóre aspekty chorobowe, a do tego jeszcze nie prowadzi się wielu badań dodatkowych, które powinny umożliwić lekarzowi postawienie właściwej diagnozy, ponieważ badania takie są zbyt kosztowne, tak że medycyna konwencjonalna nie ma wglądu w ogólny obraz chorobowy pacjenta.
Jednak taki dokładny obraz umożliwia właśnie holopatia. Pozwalam sobie nawet na stwierdzenie, że z pomocą holopatii, pomimo mnóstwa objawów, jestem w stanie odnaleźć te decydujące punkty, które muszą zostać zmienione, ażeby pacjent poczuł się znowu zdrowy.

Pytanie: Jaką rolę odgrywają tu obciążenia środowiskowe?
Dr. Steiner:
- W dzisiejszych czasach naruszone są przeważnie układ immunologiczny i układ hormonalny, ponieważ ekstremalnie wzrosło obciążenie spowodowane emisją sztucznego promieniowania elektromagnetycznego (t.zw. E-smog), obciążenie organizmu spowodowane przez metale ciężkie oraz ogólne przeciążenie sensoryczne.
Wiem z rozmów z wieloma kolegami, że pacjenci z niejasnymi do zrozumienia objawami wypełniają poczekalnie lekarskie. Także amerykańskie synonimy jak np. MCS (Multiple Chemical Syndrom – zespół chemiczny zwielokrotniony), CFS (Chronic Fatigue Syndrom – zespół chronicznego zmęczenia) albo ADHS (Attention Deficit Syndrom – zespół nadpobudliwości psychoruchowej), to tylko mniej lub bardziej bezradne parafrazy wyników tych obciążeń. Nasza dzisiejsza medycyna akademicka zdaje już sobie sprawę z tych powiązań, lecz przeważnie nie potrafi ich dokładnie zdefiniować. Mamy jednak lepszy sposób niż wszystkie inne metody, które znam, umożliwiający znalezienie we mgle główną przyczynę tych rzekomo nie mających nic wspólnego ze sobą objawów i drążyć ją tak długo, aż dojdzie do zmiany kierunku przebiegającego dotychczas w ciele pacjenta procesu... Oczywiście - należy tu dodać - nie w każdym przypadku. Nie możemy pomóc każdemu pacjentowi (ale także Jezus nie mógł tego dokonać!).
Wielu moich pacjentów cierpi z powodu ADHS i CFS. Mam także takich pacjentów, którym niepotrzebnie przepisano leki psychotropowe i których leczono na różne sposoby, mimo iż tłem symptomów były procesy endokrynologiczne i autoimmunologiczne; - z pomocą holopatii jednak można tym pacjentom pomóc.

Pytanie: A więc – medycyna holopatyczna jest w stanie faktycznie odkryć przyczyny choroby?! Nawet jeśli jej przyczyną są wzorce mentalne i programy zakorzenione w osobowości pacjenta?
Dr. Steiner:
- Tak. Wychodzę  z założenia, że to, co dzieje się w ciele fizycznym pacjenta  – dzieje się z powodu zmian w równowadze chemicznej organizmu. To mój pierwszy krok i pierwsze przybliżenie obrazu.
Mam na myśli zmiany hormonalne, zmiany natury immunologicznej i naturalnie zmiany na poziomie enzymów, pierwiastków śladowych itd. Te zmiany możemy z pomocą holopatii wyśledzić pobudzając energetycznie odpowiednie hormony i enzymy i tym samym doprowadzić ponownie do stanu równowagi.
W przypadkach, gdzie samo takie postępowanie nie wystarcza, możemy podawać leki ortomolekularne wspierające tworzenie się w ciele, w metabolizmie pacjenta odpowiednich replik. Stanowi to podstawowe podejście do leczenia, które bazuje na rozpoznaniu, że każda zmiana w organizmie człowieka, a więc także owe niejasnej natury objawy, o których wspominałem wcześniej, są wynikiem albo zmian natury elektrofizjologicznej albo biochemicznej.
Właściwe podejście i najbardziej pewne to takie, gdy staram się wyszukiwać te zmiany i korygować je z pomocą schematów terapeutycznych, którymi obecnie dysponuję. Tu nazbierały się doświadczenia, które częściowo graniczą z cudami. Pewien terapeuta opowiedział mi dzisiaj, że udało mu się z pomocą holopatii obudzić ze śpiączki 70-nią staruszkę chorą na cukrzycę. Albo, że możliwym jest choremu na raka pacjentowi w końcowym stadium choroby umożliwić godne życie opóźniając znacznie fazy bólowe. Oczywiście przy współpracy z medycyną akademicką (na co - nota bene - nie zawsze można liczyć). Są to owe tragiczne przypadki, gdzie także holopatia nie może niczego zdziałać. Jednak wciąż od nowa słyszę od członków rodzin pacjentów, iż czują się szczęśliwi, że dziadek lub babcia względnie godnie zakończyli swój ziemski żywot.
Przeciętny pacjent przychodzi z innymi problemami, z powodu chronicznych cierpień, które nie są aż tak beznadziejne.
W większości przypadków można więc doprowadzić do porządku zachwianą bioenergetyczną,  jak i biochemiczną równowagę. To zaś często prowadzi do zaskakujących rezultatów. Ludzie, którzy przez długi okres czasu cierpieli z powodu zmęczenia stają się znowu ruchliwi. Pacjenci z osłabionym układem odpornościowym, ludzie cierpiący z powodu stale powracających stanów zapalnych albo ze schorzałym nadnerczem, zapominają wręcz co to jest infekcja.

***

Pytanie: Czy poleca pan, doktorze, aby także „zdrowi” rzekomo ludzie profilaktycznie poddali się badaniu holopatycznemu w celu wyszukania ewentualnie ukrytych ognisk chorobowych, co może zapobiec pojawieniu się jakiejś poważnej choroby?
Dr. Steiner:
- Tak. Ponieważ oprócz symptomów mamy tu możliwość wglądu w cały obraz zwany organizmem ludzkim – także w świat uczuć i emocji, które są podłożem wszystkiego. Chodzi tu o to, że nawet gdy mamy już koniec końców za sobą płaszczyzny biochemiczną i bioenergetyczną, to jednak przed nami zawsze znajduje się płaszczyzna uczuć, odczuć, emocji i urazów psychicznych. Tu znajduje się właśnie rzeczywista przyczyna choroby.
W wypadku choroby przewlekłej musimy kiedyś dojść do tego poziomu, aby i tu zaoferować pacjentowi pomoc i to nie pocieszając go, lecz wpompowując w jego mózg energię, aby mógł osobiście we śnie, w jego własnym języku sennym przetworzyć te traumatyczne dane i rozwiązać je. Oczywiście w pojedynczym przypadku może to trwać dość długo, jednak wielu pacjentów informuje, że względnie szybko po seansach holopatycznych przeżywali sny, albo że ich stosunki z partnerem uległy zmianie bez wielu słów.

Pytanie: A więc holopatia pomaga także w leczeniu schorzeń psychosomatycznych?
Dr. Steiner: Absolutnie tak.

WOLNOŚĆ JEST ŹRÓDŁEM ZDROWIA


Roman Nacht

Zdrowy człowiek to człowiek wolny. Niewolnik nie może być zdrowy. Niewolnikami ludzkich słabości jesteśmy - chyba z nielicznymi wyjątkami – wszyscy. Zniewalają nas od wewnątrz zawiść, zazdrość, nienawiść, nieżyczliwość… A od zewnątrz narzucone nam programy w postaci jedynie słusznych i poprawnych modeli myślenia.

Człowiek pozwalający sobie na poddanie się tym wewnętrznym jak i zewnętrznym impulsom nie zauważa nawet kiedy traci wolność, a często nawet tłumiąc głos sumienia wmawia sobie, że postępuje „logicznie” i że dzięki temu wspina się po szczeblach kariery. Wynikiem takiego rodzaju błędu w myśleniu lub tłumienia głosu sumienia jest zjawisko zwane utratą zdrowia.
Także wieszcz, Adam Mickiewicz znany jest jako znawca tego tematu: "… lepszy na wolności kęs lada jaki, niźli w niewoli przysmaki”.

Człowiek chory czuje się chory nie z powodu symptomu choroby, lecz z powodu utraty wolności. Objawy chorobowe odzwierciedlają jedynie ograniczenie wolności. Odtąd obowiązuje pewna specyficzna dieta, nie zaleca mu się uprawiać takiego to a takiego sportu, zaleca mu się słuchać gatunku muzyki, który dotąd wręcz ignorował, nie wolno mu tego i tamtego. Utrata wolności jest często drogą zwaną w języku ludowym „drogą wiodącą przez chorobę do zdrowia”. Jest to droga tych, którzy utracili swoją wolność.
Często ludzie porównują to, co posiadają z dobrami posiadanymi przez sąsiadów lub prominentów znanych im z prasy i telewizji. Nikt jednak nie wie jaką cenę zapłacił i nadal płaci taki „gwiazdor” lub „prominent”. Iluż to niezwykle, bajecznie bogatych ludzi cierpi z powodu depresji, ilu z nich popełnia powolne lub szybko decyduje się na samobójstwo. Ilu alkoholików, narkomanów i maniaków można spotkać w tak zwanych „wyższych kręgach”.
Być zdrowym, być przy zdrowych zmysłach to być wdzięcznym ŻYCIU za to, że możemy pomagać innym. To jest wolność, to jest zdrowie.

Porównywanie ogranicza. Człowiek który porównuje lub chce za wszelką cenę dostać się w „kręgi bogatych w materii a ubogich w duchu” zamiast być zadowolony z tego że jest zdrowy, że trzeźwo myśli, że może wiele zdziałać, programuje negatywnie swoją podświadomość. Sugeruje sobie, że czegoś mu brak do szczęścia. I tak też się czuje. Czuje się niesprawiedliwie potraktowany przez życie, przez Boga, przez los. Czuje się nieszczęśliwy. Czy może być wolnym nieszczęśliwy człowiek? Nieszczęście paraliżuje.

Wszyscy wielcy mistycy uczyli, że:
- „wszystko jest nam już dane” oraz że
- „wszystko jest w nas”.

Nie ma nic cenniejszego od wolności i zdrowia.

Nie zapominajmy więc o tym.

sobota, 11 maja 2013

USTA PEŁNE TRUCIZNY


Jean-Marc Dupuis

  • W Japonii nie stosuje się amalgamatów stomatologicznych z rtęcią już od trzydziestu lat.
  • W Rosji zakazano ich stosowania w 1985 r., kiedy podczas setek badań wykazano niebezpieczeństwo związane ze stosowaniem takich plomb.
  • W Norwegii zakaz stosowania rtęci obejmuje wszelkie jej zastosowania, a wypełnianie ubytków amalgamatem jest zabronione.
  • W Szwecji nie używa się amalgamatów od 1999 roku.
  • W Niemczech nie uczy się już dentystów, w jaki sposób wypełniać ubytki amalgamatami stomatologicznymi.
  • W Kalifornii w tych gabinetach, w których stosuje się amalgamaty, należy wywiesić w widocznym miejscu ostrzeżenie o następującej treści:
„W tym gabinecie stosuje się plomby z amalgamatu. Amalgamat zawiera rtęć. Pacjenci, u których zastosowano tego rodzaju plomby są narażeni na kontakt z toksyczną substancją chemiczną. Stan Kalifornia informuje, że rtęć może powodować wady wrodzone oraz zaburzenia płodności”.
A w Polsce?...
  • W Polsce, tak jak i we Francji, nadal plombuje się amalgamatem zęby milionom nieświadomych zagrożenia osób.
Chociaż słowo „plomba” pochodzi od łacińskiego plumbum - ołów, to plomby wcale nie zawierają tego pierwiastka. Jest w nich natomiast rtęć!
Podczas wypełniania ubytków dentysta wcale nie stosuje ołowiu, tylko mieszankę sproszkowanego srebra, miedzi i cyny ze sporą ilością rtęci.
Rtęć, która w temperaturze pokojowej ma postać płynną, spaja ze sobą te metale, tworząc  t.zw. amalgamat. Gotowa substancja ma postać półpłynną, która pozwala na łatwe kształtowanie.

Amalgamat twardnieje po wypełnieniu nim ubytku. Ta faza nazywa się krystalizacją. Po stwardnieniu amalgamatu można już gryźć pokarmy. Rtęć, która na początku stanowi 50% amalgamatu, zmniejsza swoją objętość o 5 do 10%. Jest to związane z jej „lotnością”, która powoduje powstawanie oparów metalu w temperaturze pokojowej. Pary te powstają po umieszczeniu amalgamatu w jamie ustnej.

Pod koniec dnia będziesz już mógł cieszyć się jedzeniem jabłek czy karmelków, pić gorącą kawę i mrożoną herbatę i nie czuć bólu w okolicy ubytku. Odczuwasz więc ogromną ulgę. Nie czujesz jednak, że umieszczony w Twoich ustach amalgamat ciągle wydziela pary rtęci, które wchłaniane są przez błony śluzowe, skąd przedostają się do płuc, a następnie aż 80% z nich przenika do krwiobiegu. Ponadto żucie pokarmów powoduje szybsze uwalnianie rtęci z amalgamatu.

W zakrojonym na szeroką skalę niemieckim badaniu przeprowadzonym w 1997 r. wykazano, że rtęć uwalnia się z plomb.

Naukowcy z niemieckiego uniwersytetu w Tübingen zbadali ślinę 18 000 uczestników, którzy mieli średnio po dziewięć plomb amalgamatowych. 77-stronicowy raport z wyników badania informuje, że po okołu dziesięciu minutach żucia gumy, ślina zawiera średnio aż 47 mg rtęci na litr. Norma ustanowiona przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) dla wody pitnej to 1 mg rtęci na litr. Oznacza to, że osoby z plombami amalgamatowymi przyjmują podczas każdego posiłku 47 razy więcej rtęci niż stanowi dopuszczalna norma.

W pozostałym czasie, czyli kiedy uczestnicy badania nie przeżuwali, zawartość rtęci w ślinie wynosiła 27 mg na litr, co nadal jest bardzo wysoką wartością (przekroczenie normy: 27-krotne) (1).

Zęby plombowane amalgamatem wchłaniają metale ciężkie i szarzeją. Nawet po wyjęciu amalgamatu, ząb nadal zatruwa organizm.

Czy władze znają najnowsze wyniki badań?
Oczywiście.
AFSSAPS (Agence Nationale de Sécurité du Médicament  –  francuska Krajowa Agencja ds. Bezpieczeństwa Leków opublikowała w 2005 r. alarmujący raport dotyczący rtęci znajdującej się w amalgamatach stomatologicznych.
W raporcie tym opisano sposoby uwalniania rtęci do organizmu: „przez rozpuszczanie, (...) i ścieranie (...) pary rtęci obecne w jamie ustnej są wdychane lub połykane, przedostając się do płuc lub układu pokarmowego”. (...) „Żucie pokarmów przyspiesza uwalnianie rtęci. Dwa badania przeprowadzone w 1996 r. wykazały, że regularne żucie gumy (...) powoduje wzrost stężenia rtęci w moczu oraz osoczu”. (...) „Pary rtęci są niezwykle szybko wchłaniane przez płuca. Część z nich (...) przedostaje się również do krwiobiegu”.
Podkreślono również, że „lipofilowość”  (tendencja do łączenia się z tłuszczami) rtęci sprawia, że jest ona „transportowana”  i „zatrzymywana w mózgu” (który składa się głównie z tłuszczów).
„Jony rtęci (...) są więc przechwytywane i kumulują się w lizosomach. Wyjaśnia to, dlaczego rtęć jest tak toksyczna dla mózgu i dlaczego jej połowiczny czas rozpadu w tym narządzie jest tak długi. Rtęć może także częściowo przenikać przez łożysko  (2).
Mimo tych wszystkich informacji, agencja AFSSAPS nie robi nic, chociaż ciągle dostarczane są nowe wyniki badań.

Plaga nowotworów wśród dentystów

Dentyści oraz osoby pracujące jako pomoce dentystyczne codziennie wdychają pary rtęci. Zachorowalność na nowotwory mózgu w tej grupie zawodowej jest dwu- lub trzykrotnie większa od średniej (cztery razy większa w przypadku glejaka wielopostaciowego, jednego z nowotworów układu nerwowego) (3).
Od dawna też wiadomo, że „depresja i samobójstwa wśród dentystów są o 60% częstsze niż w innych grupach zawodowych” (4).

W 1989 r. Nylander, szwedzki naukowiec znany z osiągnięć w tej dziedzinie, wraz ze swoimi współpracownikami  dokonali autopsji byłych dentystów i ich personelu; stężenie rtęci w ich przysadkach mózgowych było 35 razy wyższe niż w grupie kontrolnej osób, które nie miały styczności z amalgamatami. Warto dodać, że badano zwłoki osób, które nie wykonywały zawodu od kilku czy kilkunastu lat.

Podczas badania przeprowadzonego w 1990 r. przez dr. Vimy i współpracowników umieszczano plomby amalgamatowe w zębach ciężarnych owiec w celu oceny wpływu rtęci na matki i jagnięta.

Przeprowadzone w ramach badania autopsje wykazały ogromne skażenie matek i ich młodych: w ciągu od 20 do 40 dni po zaplombowaniu zębów w nerkach matek wykryto aż 9000 mg rtęci na kilogram. Znaczne stężenie odnotowano także w sercu, mięśniach, śliniankach, dziąsłach i żołądku. Również łożysko uległo skażeniu: wykryto w nim aż 300 mg/kg rtęci! To bardzo dużo. Mleko matek zawierało około 60 mg na litr. Wątroba, nerki i mózg (przysadka) płodów były skażone w największym stopniu – około 100 mg/kg. Warto zwrócić uwagę na to, że dane te uzyskano po umieszczeniu amalgamatów głęboko w zębie, aby zminimalizować ryzyko ich zniszczenia przez ponowne przeżuwanie pokarmu, jak ma to miejsce u przeżuwaczy (5).

Jakie działanie ma rtęć?

Toksyczne właściwości rtęci znane są od czasów starożytnych. Rtęć to trucizna, która jest inhibitorem enzymów odpowiadających za przemianę materii na poziomie komórkowym.

Powoduje ona zaburzenia pracy wszystkich narządów oraz układu hormonalnego, nerwowego, odpornościowego i trawiennego. Rtęć wpływa negatywnie na pracę układu odpornościowego, powodując zwiększoną podatność na infekcje i nowotwory. Rozpad komórek przyspiesza starzenie się organizmu oraz powstawanie poważnych chorób neurodegeneracyjnych.

Według Franza-Xaviera Reichla, autora Kieszonkowego Atlasu Medycyny Środowiskowej, zatrucie rtęcią uwolnioną z amalgamatów objawia się bólem mięśni i stawów, bólami brzucha, wzmożonym poceniem się, bólami głowy, nadwagą, problemami z oddychaniem, kaszlem, zawrotami głowy, nudnościami, zaburzeniami wzroku i słuchu, wypadaniem włosów, depresją, zmęczeniem, nerwowością, stanami lękowymi, problemami z trawieniem oraz zaburzeniami funkcji kognitywnych”(6).

Rtęć odpowiada też za zwiększoną liczbę przypadków chorób „nowych” (ang. emerging diseases), czyli takich, na które zachorowanie zwiększa się od 1980 roku: fibromialgii, zespołu przewlekłego zmęczenia, alergii, depresji, zespołu przewlekłej hiperwentylacji, zaburzeń układu nerwowego i mięśniowego, przewlekłych infekcji, nawracających grzybic, problemów metabolicznych, ADHD, migren i przewlekłego bólu.

Z zatruciem rtęcią mogą być także powiązane takie choroby jak choroba Parkinsona, stwardnienie rozsiane, autyzm oraz choroby nowotworowe.
Konsekwencje zatrucia rtęcią są szczególnie poważne w przypadku tych 20% osób, które nie potrafią eliminować metali ciężkich z organizmu. U osób takich następuje nagromadzenie rtęci w tkankach, które prowadzi do zatrucia organizmu.
Dr. Mutter podkreśla, że „problem z zatruciem rtęcią polega na tym, że może ono przebiegać bezobjawowo nawet przez 15 lat lub więcej (...). Niewielkie  ilości rtęci mogą przedostawać się do organizmu na przestrzeni wielu lat i kumulować się w organizmie  –  stąd też osoby, które mają w zębach plomby amalgamatowe narażone są na nieustające skażenie rtęcią”(7).

Na szczęście wiemy już, w jaki sposób można odtruć organizm:
Co trzeba jak najszybciej zrobić?

Odtruwanie organizmu z rtęci przebiega w trzech etapach:
- suplementacja: zniwelowanie toksycznego efektu trucizny, stymulowanie eliminacji rtęci z organizmu  [najskuteczniej z pomocą sprzętu holopatycznego; przyp. holopaty] oraz, jeśli to możliwe
 - przywrócenie prawidłowej pracy komórek i metabolizmu
- chelatacja: pomaga w wyeliminowaniu toksyn
- zabiegi dentystyczne: oczyszczenie jamy ustnej oraz dożylna chelatacja

Uwaga: każdy z tych etapów musi zostać przeprowadzony z największą ostrożnością. Nie wolno podejmować dowolnych działań. Zabiegi dentystyczne muszą być przeprowadzone niezwykle ostrożnie: częstym błędem jest usuwanie plomb amalgamatowych bez należytej ostrożności.
Przeprowadzenie tego zabiegu w niewłaściwy sposób może doprowadzić do zwiększenia zatrucia rtęcią, ponieważ usuwanie amalgamatów, nawet starych, powoduje uwalnianie znacznych ilości rtęci, co może doprowadzić do trwałego i nieodwracalnego skażenia organizmu.
Jeżeli uważasz, że Ty lub ktoś z Twoich bliskich może mieć objawy zatrucia metalami ciężkimi, a znasz język francuski, przeczytaj książkę Françoise Cambayrac  pt. Vérités sur les Maladies Emergentes.
Podczas lektury tej książki poruszyły mnie historie osób, które cierpiały z powodu zatrucia rtęcią i którym udało się uwolnić od skażenia; ludzie ci przeszli prawdziwą gehennę, napotykając na brak zrozumienia i pogardę ze strony pracowników służby zdrowia.

Wygląda na to, że problem ten dotyka różnorodnych osób: młodych, aktywnych zawodowo, dzieci, kobiet w ciąży, sportowców czy osoby starsze.
Z pewnością nie tylko mnie zafascynowała lektura tej książki; znane osoby ze świata medycyny również zainteresowały się tą pozycją. Myślę tutaj przede wszystkim o profesorze Sami Sandhaus, doktorze nauk medycznych i stomatologii, związanym z sorbońskim Uniwersytetem Piotra i Marii Curie.
Nie mogę się wręcz oprzeć, aby nie zacytować jego słów:
„Będąc lekarzem i stomatologiem (specjalistą chorób jamy ustnej, przyp. red.), widziałam tragiczne skutki leczenia za pomocą technik, z którymi walczę już od ponad 40 lat. (...) Nie należy poddawać w wątpliwość założeń (Françoise Cambayrac), ponieważ są one poparte ponad 140 artykułami opublikowanymi
w recenzowanych czasopismach medycznych. (...)

Wszystkie osoby cierpiące na fibromialgię, zespół przewlekłego zmęczenia, depresję spowodowaną alergiami, cukrzycę, choroby neurodegeneracyjne lub stwardnienie rozsiane, które nie wiedzą, jak się leczyć, aby ich zdrowie nie pogarszało się z dnia na dzień, muszą koniecznie przeczytać tę książkę!
Z pewnością rozpoznają swoje objawy i dowiedzą się, skąd wzięły się ich choroby. Autorka włożyła sporo energii w przedstawienie wielu praktycznych porad, przynosząc chorym nadzieję na wyzdrowienie.
Zebrane informacje z pewnością przyniosą Czytelnikom pocieszenie, wsparcie
i zachętę; takiej kopalni wiedzy nie znajdą oni nigdzie indziej.
Zdrowia życząc!
Jean-Marc Dupuis
Informacje dot. medycyny holopatycznej:
Roman Nacht
Tel. 537 46 36 76

Źródła:

(1) Krauss (Dr P.), Deyhle (M.), Clédon (Ph.) et al, Universität Tübingen, Institut für organische Chemie, «Fiel study on mercury content of the saliva» (étude de Tübingen), Toxicological and Environmental Chemistry, 1997, vol. 63, n°1-4, p. 29-46.

(2) AFSSAPS, «Le mercure des amalgames dentaires: Actualisation des connaissances», Octobre 2005, téléchargeable sur le site de l'AFSSAPS.

(3) Nylander (M.), Friberg (L.) et al., «Mercury accumulation in tissues from dental staff and controls in relation to exposure», Swedish Dental Journal, 1989, vol.13, n°6, p. 235-243.

(4) B. Chales de Beaulieu, « Les obturations en amalgames et leurs conséquences sur l'organisme », Paris, Aquarius, 1984.

(5) Vimy (M.J.), Takahashi (Y.), Lorscheider (F.L.), Department of Medicine, Faculty of Medicine, University of Calgary, Alberta, Canada, «Maternal-fetal distribution of mercury (203Hg) released from dental amalgam fillings», American Journal of Physiology, 1990, vol. 258. n°4, p. R939-945.

(6) Paris, Maloine, 2002.

(7) Dr J. Mutter,< L'amalgame dentaire, un risque pour l'humanité: Eliminer correctement les intoxications au mercure> , Vevey (Suisse), éd. Alternatif, 3e édition retravaillée, 2002.