HOLOPATIA

HOLOPATIA

piątek, 18 października 2013

Człowiek z wewnątrz ujawnia tabu leczenia

Prowokacyjne wyznanie
Człowiek z wewnątrz ujawnia tabu leczenia

⇨ Dlaczego większość lekarzy tak jak i ja wolimy raczej umrzeć, niż znosić ból leczenia na jaki skazujemy ludzi cierpiących z powodu chorób jak rak?
Gdybym dowiedział się jutro, że mam zaawansowanego, zagrażającego mojemu życiu raka, z pewnością nie popędzę do lekarzy z prośbą o natychmiastowe przeprowadzenie inwazyjnych metod leczenia.
Nie! Po prostu zamknę moją praktykę chirurgiczną w Londynie, wrócę do mojego domu w Norfolk, zaopatrzę się w gin i tonik i spędzę wesoło resztę życia aż naturalnie nadejdzie mój koniec.
⇨ Podobnie jak większość lekarzy, jestem świadom, że opieka zdrowotna, którą oferujemy pacjentom cierpiącym z powodu poważnych, zagrażających życiu chorób jest koniec końców bezowocna.
⇨ Co gorsze, taka opieka może obejmować wiele miesięcy wyczerpujących zabiegów, które potencjalnie mogą wydłużyć życie pacjenta, ale nic nie wnoszą do jego jakości.
⇨ To wygląda na karę. To gehenna. To droga przez mękę.
⇨ Pacjenci z chorobą nowotworową często godzą się znosić bolesne zabiegi tylko po to, żeby przedłużyć swoje życie o kilka miesięcy.
Dr Scurr uważa, że lepiej zrobiliby, gdyby zdecydowali się cieszyć się czasem, który im pozostał.
⇨ Oferując nasze usługi pacjentom, większość lekarzy których znam, nie życzyłoby sobie przeżyć tego rodzaju zabiegów. To jednak rozpoznanie stanowi od dawna tabu w świecie medycznym.
Milczenie na ten temat przerwał Ken Murray, profesor medycyny rodzinnej z uniwersytetu Południowej Kalifornii. Ken trafił w ubiegłym miesiącu na całym świecie na pierwsze strony gazet po opublikowaniu eseju w magazynie online Zocalo Public Square, w którym stwierdził, że większość praktykujących lekarzy nie poddają się i nie podda "ratującym życie" zabiegom, które wydają się wielkie jeśli chodzi o obietnice, ale nikłe jeśli mowa o odniesieniu sukcesu: powodują tylko ból i cierpienie. Tego lekarze swoim pacjentom nie powiedzą. natomiast namawiają ich do zdecydowania się na zabiegi.
Dlaczego tak się dzieje?
Lata praktyki medycznej sprawiają, że lekarze realistycznie oceniają swoje szanse i wiedzą, że o choroby takie jak zaawansowany rak trzustki, oznacza, że w praktyce ​​istnieje niewielka szansa na przeżycie pacjenta.
Jednak większość ludzi – sami pacjenci i członkowie ich rodzin - żywią mało realistyczne oczekiwania dotyczące tego, co współczesna medycyna może zaoferować choremu, cierpiącemu z powodu  schorzenia zagrażającego życiu.
Np. w wypadku raka trzustki, który często rozpoznawany jest zbyt późno, średni czas od diagnozy do zgonu wynosi zwykle mniej niż sześć miesięcy.
⇨ Gdybym zdiagnozował u siebie taką chorobę, nie zdecydowałbym się na żaden z zabiegów takich jak chemioterapia, ponieważ jest on wyczerpujący i doprowadzający do rozpaczy, zaś wskaźnik powodzenia jest bardzo niski. Natomiast zdecydowałbym się na opiekę paliatywną*, która może okazać się niebywale pomocna i skuteczna, aby czuć się komfortowo podczas procesu umierania.
W jednym z sondaży, około połowa niemieckich specjalistów przyznała, że nie poddaliby się operacjom, które polecili swoim pacjentom.
⇨ Zdecydowana większość lekarzy wie, że nadszedł czas, aby się poddać w sytuacji, w której specjalista diagnozuje zaawansowany, agresywny nowotwór i stwierdza, że leczenie może - w najlepszym wypadku - zwiększyć szanse na przeżycie dalszych pięciu lat o pięć procent.
Osobiście pamiętam tylko jednego lekarza spośród wszystkich moich znajomych medyków, który zachorował na raka i walczył z pomocą konwencjonalnej medycyny aż do śmierci.
 Sceptyczne podejście lekarzy dotyczące wartości owych „ratujących życie"  medycznych interwencji już od dawna jest podejrzane.
Dr Eckart Fiedler z Barmer Ersatzkasse, niemieckiej firmy ubezpieczeniowej, stwierdził, że np. badania przeprowadzone w 1996 roku wykazały, że lekarze zdawali sobie sprawę z faktu, iż dla wielu pacjentów lepiej będzie jeśli zrezygnują z operacji i nie skorzystają ze skalpela chirurga. Do podobnych wyników doprowadziło badanie przeprowadzone wśród pielęgniarek w szpitalu w Massachusetts; prawie połowa z nich odmówi leczenia, jeśli okaże się, że zachorują na poważną chorobę w wieku 85 lat po tym, jak cieszyły się dobrym stanie zdrowia.
Lekarze, którzy usłyszą złe wiadomości o stanie ich zdrowia,  po prostu skoncentrują się na cieszeniu się z ziemskiego życia, które im pozostało. Jednak ludzie żyjący w niewiedzy łudzą się, że mogą być tym jeden właśnie pacjentem, który zareaguje pozytywnie na terapię i zostanie wyleczony.
Nie tak dawno temu, gdy byliśmy na wakacjach, bliska mi osoba zaczęła cierpieć z powodu nietypowych objawów duszności. Po powrocie do domu, badanie rentgenologiczne wykazało płuca przepełnione płynem. Diagnoza: rak płuc.
To było w sierpniu. Kobieta zmarła po ośmiu miesiącach w kwietniu. Zdecydowała się na jedną sesję chemioterapii i oświadczyła, że nie zamierza przejść przez to nigdy więcej. Specjalista orzekł, że gdyby zdecydowała się na dalsze tego rodzaju zabiegi, to może udało by się dodać około dwóch miesięcy do jej życia.
Moja przyjaciółka nie widziała celu w kontynuowaniu chemioterapii w takiej sytuacji. Starała się natomiast cieszyć się pozostałym jej czasem bez doznawania cierpień powodowanych medyczną interwencją. Jej zgon przebiegł tak dobrze, na ile to było w jej sytuacji możliwe i po prostu cicho odpłynęła.
Większość pacjentów jednak żywi oczekiwania co do tego, co lekarze mogą dokonać. Często dzieje się tak, że pacjent chciałby przerwać leczenie, jednak czuje, że nie może tego uczynić ze względu na presję ze strony członków rodziny i namawianie go do walki.
Na przykład rzeczywisty współczynnik powodzenia reanimacji wśród ludzi, którzy doznali pełnego zatrzymania krążenia wynosi tylko dwa procent,  a sam proces reanimacji często jest brutalne i bolesny, ale celem telewizyjnych dramatów jak np. Holby City** jest wmawianie masom magicznie osiąganych wyników leczenia, ukazując uzdrowionych w ciągu kilku minut szczęśliwych pacjentów.
- Oczywiście lekarze nie chcą umierać – pisze doktor Murray – chcą żyć, ale wiedzą wystarczająco dużo na temat nowoczesnej medycyny i jej ograniczeń... Chcą mieć pewność, że nigdy nie doświadczą - podczas swoich ostatnich chwil na Ziemi - że ktoś połamanie ich żebra, próbując ich reanimować (bowiem tak się dzieje, gdy RKO*** jest przeprowadzana prawidłowo). Niektórzy członkowie medycznego personelu noszą medaliki z wygrawerowanym na nich napisem "NO CODE". Jest to informacja dla lekarzy, aby nie wykonywali na nich RKO. U niektórych widziałem ten sygnał w formie tatuażu.
Jeżeli pacjent cierpi z powodu ciężkiej choroby, jest w bardzo podeszłym wieku lub z powodu choroby terminalnej, szanse na dobry wynik z użyciem RKO są nieskończenie małe, a szanse na zadanie pacjentowi cierpienia są ogromne.
Prawie wszyscy lekarze wiedzą, co znaczy "daremne postępowanie" - kontynuuje Murray - co robimy z ludźmi, gdy lekarze wypróbowują nowinki technologiczne na ciężko chorych pacjentach z końcem ich życia. Pacjent jest cięty skalpelem, perforowany rurami, podłączony do maszyn i traktowany lekami i narkotykami. Nie mogę policzyć ile razy znajomi lekarze powiedzieli mi:
< Obiecaj mi, że jeśli zobaczysz mnie w takim stanie - zabijesz mnie >"...

Na podstawie:

**) Szpital Holby City – telewizyjny serial brytyjski opowiadający o codziennym życiu lekarzy, pielęgniarek oraz pacjentów w szpitalu w Holby.

***) RKO - Resuscytacja krążeniowo-oddechowa – zespół czynności stosowanych u poszkodowanego, u którego wystąpiło podejrzenie nagłego zatrzymania krążenia, czyli ustanie czynności serca z utratą świadomości i bezdechem.

8 komentarzy:

  1. JA TEŻ BYM ODMÓWIŁA , CHOĆ nie zbadane są wyroki Boskie z mężem walczyliśmy z nowotworem 12 lat.. i większość z nich była cudownym i szczęśliwym okresem życia, tragiczne były dwa ostatnie ...nie chciałbym natomiast aby ktoś musiał się mną zajmować, chyba najlepsza smierć to śmierć nagła ,lub we śnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Byłam przy śmierci mamy konającej w męczarniach przez ponad rok (2 operacje,chemia,radioterapia,cytostatyki) i taty, który upadł w ogrodzie i odszedł w takiej scenerii na drugą stronę.

      Usuń
  2. Nope... bardzo zły przykład. Rak nie jest śmiertelną chorobą, jest tylko tymczasową niewydalnością układu odpornościowego. Wystarczy zwykłe THC z marihuany aby zabić każdy rodzaj raka.

    OdpowiedzUsuń
  3. W artykule jest mowa o medycynie po II Wojnie Światowej, zwanej klasyczną, a nie o metodach dawnych, alternatywnych i ziołolecznictwie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak zgadzam się jest mowa o leczeniu chemioterapią która nie leczy,
    niszczy cały organizm razem z rakiem.
    Są zioła pomocne w leczeniu raka a w artykule o ziołach zapomniano. np. Metoda dr Ashkara
    Pozdrawiam Seweryn

    OdpowiedzUsuń
  5. Lekarze w polsce już się budzą,odwracaja procesy nowotworowe.Nasza świadomość w tym temacie jakby wzrosła,to jest budujące,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się. Byłam przy śmierci mamy konającej w męczarniach przez ponad rok (2 operacje,chemia,radioterapia,cytostatyki) i taty, który upadł w ogrodzie i odszedł w takiej scenerii na drugą stronę. Odchodzenie z godnością i świadomy wybór, tego raczej powinniśmy się uczyć.

    OdpowiedzUsuń