HOLOPATIA

HOLOPATIA

czwartek, 31 października 2013

Białaczka - Leucaemia

Dawkowanie ziół:
- Łyżkę kopiastą ziół należy zalać szklanką wrzącej wody i odstawić pod przykryciem na trzy godziny.  Jest to jakby macerowanie lub gotować przez pięć minut.
- Po przecedzeniu pozostaje najwyżej trzy czwarte zawartości szklanki odwaru.
Taka dawka jest właściwa dla każdego i na każdą chorobę.
Dla dzieci zaś  - od pół do jednej trzeciej szklanki, zależnie od wieku dziecka. 
Może się zdarzyć, choć to bardzo rzadko, że dany organizm zbyt mocno reaguje na zioła. Wówczas zmniejsza się albo dawkowanie do pół szklanki odwaru albo też trzeba pić tylko dwa razy dziennie po 3/4 szklanki.

Białaczkę uważa się z przypadłość nowotworową. Przebiega on w formie ostrej lub przewlekłej. Rozróżniamy białaczkę szpikową lub limfatyczną.   

Rp. 
  1. Cortex Salicis (Kora Wierzby)
  2. Rhizoma  Agropyri (Kłącze perzu)
  3. Rhizoma Calami (Kłącze tataraku)
  4. Rhizoma Tormentillae (Kłącze Pięciornika)
  5. Radix Angelicae (Korzeń  Arcydzięgla)
  6. Radix Taraxaci (Korzeń Mniszka lekarskiego) 
  7. Herba Thymi (Ziele Tymianku)
  8. Folium Urticae (Liść Pokrzywy) 
  9. Radix Glycyrrhizae (Korzeń lukrecji)
  10. Herba Cnici benedicti (Ziele Drapacza lekarskiego)
  11. Folium Menyanthidis (Liść Bobrka trójlistkowego)    
Pić trzy razy dziennie po szklance przed posiłkiem. 
Każdy ze składników mieszanki ziołowej stosować po 50 g.
Rp. wg. Cz. A. Klimuszko.


W roku 2002 magazyn British Medical Journal podał, że 75 pro­cent Niemców korzysta z kom­plementarnej lub naturalnej me­dycyny. 1 Mówi się tam również, że w roku 1994 w medycynie natu­ralnej przeszkolonych zostało 5700 lekarzy, a w roku 2000 ich licz­ba uległa podwojeniu do 10 800.
W roku 2002 homeopatyczną me­dycynę uprawiało w Niemczech 4500 lekarzy, prawie dwa razy więcej niż w roku 1994. Rząd niemiec­ki, który przeprowadził tę sondę, ustalił, że w przypadku ludzi korzystających z naturalnych terapii, zwłaszcza home­opatii lub akupunktury, liczba zwolnień chorobowych spa­dła o 33 procent. Z tej sondy wynika również, że kobiety korzystały z terapii naturalnych częściej od mężczyzn, ale z kolei mężczyźni odnosili większe korzyści niż kobiety.
W roku 2009 opublikowano wyniki ankiety przeprowadzonej wśród Niemców, którzy korzystali z homeopatii lub akupunktury. (1) W rezultacie badania ustalono, że 7 %populacji stosowało homeopatię a 10 p% akupunkturę.
Wśród osób z wyższym wykształceniem 68 %stosowało homeopatię, a 53 % akupunkturę.  
Ankieta przeprowadzona w środowisku niemieckich pacjentów cierpiących na chroniczną limfocytową białaczkę wykazała, że 44% stosowało terapie alter­natywne. Nie zauważono korelacji między poziomem wy­kształcenia, płcią i poprzednią lub bieżącą chemioterapią. Najpospolitszą alternatywną lub komplementarną terapią było przyjmowanie suplementów witaminowych (26%), soli mineralnych (18%), leków homeopatycznych (14%) i jemioły (9,2%). (2)
1. A. Bussing, P.F. Matthiessen. T. Ostermann, Differential usage of homeopathy and acupunture in German individuals (Zróżnicowane wykorzystanie homeopatii i akupunktury przez Niemców), 2009.
North American Research Conference on Complementary and Integrative Medicine (Północnoamerykańska Konferencja Badań w sprawie Komplementarnej i Integracyjnej Medycyny), maj 2009, Minneapolis, USA, Altemative Therapies, maj-czerwiec 2009.
2. M. Hensel. M. Zoz, A.D. Ho, Complementary and alternative medicine in patients with chronic lymphocytic leukemia (Komplementarna i alternatywna medycyna wśród pacjentów cierpiących na chroniczną limfocytową białaczkę), Support Care Cancer, 6 maja 2008.
Zalecam skontaktowanie się z lekarzem cieszącym się renomą jako dobry homeopata.
Zalecam oczyszczenie krwi z metali ciężkich i zabiegi holopatyczne.
Więcej informacji na ten temat pod numerem telefonu: (48) 537 46 36 76
Dobre wyniki dają też leki antropozoficzne (np. firmy WELEDA)
No i oczywiście: TWOJE POŻYWIENIE POWINNO TEŻ BYĆ LEKARSTWEM, A LEKARSTWO POŻYWIENIEM.

Ze względy na to, że krętki boreliozy "wkręcają się" w limfoblasty warto zwrócić uwagę ma możliwość zakażenia owymi krętkami. Informację na ten temat można znaleźć w książce p.t. "Naturalne metody leczenia boreliozy", autor Wolf-Dieter Storl.
W każdym przypadku białaczka świadczy o dysharmonii układu opornościowego. Mogą się do tego przyczynić antybiotyki, szczepienia, zbyt długie przyjmowanie jeżówki purpurowej (echinacea - na wzmocnienie odporności można ją stosować max. przez 2 tygodnie), zagrzybienie i zatrucie organizmu. Na tle psychicznym natomiast ciągła wewnętrzna obrona, strach, izolacja, ucieczka, brak zaufania do życia, kompleks niższości, wiara w prawo silniejszego itp.


Pomocna będzie tutaj również witamina C, szczególnie podawana dożylnie w dużych dawkach. Informację na ten temat można znaleźć m.in. w książce Jerzego Zięby p.t. "Ukryte terapie. Czego ci lekarz nie powie". 

wtorek, 29 października 2013

Skrzyp polny - Equisetum arvense


Roślina wieloletnia z rodziny skrzypowatych. Surowcem zielarskim jest ziele zbierane w maju. 

Ziele zawiera:
  •  flawonoidy - wzmacniające naczynia krwionośne, pomocne przy niedokrwieniach żylnych (żylakach); fenolokwasy
  • saponiny - działają lekko moczopędnie i wspomagają wydzielanie śluzu
  • karotenoidy - pochodne witaminy A
  • sole mineralne: Ca, K, Mg, Fe, Mn, Al; witaminę C
  • kwasy organiczne, głównie kwas krzemowy - działanie umacniające na tkankę, tamujące na krew i wzmacniające system odpornościowy
 Grecki lekarz Dioskurydes chwalił ściągające, moczopędne i tamujące krew właściwości lecznicze skrzypu. Ksiądz Kneipp wykorzystywał to ziele przy: krwawieniach, wymiotach krwią, dolegliwościach pęcherza moczowego i nerek, pisku i kamicy nerkowej, gnijących ranach, rakowatych wrzodach, próchnicy kości, chorobach płuc - szczególnie w leczeniu gruźlicy. 
Krzem zawarty w skrzypie polnym wspomaga wchłanianie i przyswajanie wapnia. Jest to ważne, gdyż nie może być przez organizm bezpośrednio wchłonięte. Ów krzem pomaga także, kiedy na paznokciach pojawiają się białe plamki, które przypuszczalnie są oznaką niedoboru wapnia w organizmie. Najnowsze badania wykazują również, że napary ze skrzypu wspomagają leczenie miażdżycy. 
Skrzyp polny należy zbierać od maja do przesilenia letniego. W tym okresie kwas krzemowy zwarty w roślinie jest najlepiej rozpuszczalny i przyswajalny dla organizmu.
Na szklankę napoju należy wziąć czubatą łyżkę świeżego lub suszonego ziela i zalać na noc zimną wodą. Po maceracji gotować przez 5 minut, przestudzić, przecedzić i wypić. 
Wywarem z skrzypu można również spryskiwać pomidory, róże, czy jagody przy zgniliźnie brunatnej, łodyg, grzybiczej pleśni. Żeby wzmocnić jego działanie należy dodać w takiej samej części napar z rumianku i pokrzywy. 

Napary ze skrzypu polnego stosuje się przy:
  • stanach zapalnych, kamicy dróg moczowych, obrzękach, reumatyzmie, artretyzmie, wzmacniająco na tkankę łączną;
  • krwawieniach z płuc (gruźlica),macicy, dróg moczowych, żołądka i jelit (choroba wrzodowa - działanie ściągające), zapaleniu oskrzeli, głodzie nikotynowym, cukrzycy,  schorzeniach wątroby;
  • zanikach pamięci z powodu zwapnienia, miażdżycy, puchliny, zaburzeniach przemiany materii, pękaniu naczyń krwionośnych;
  • chorobach skóry, łuszczycy, wypadaniu włosów, łamliwości paznokci; 
  • zapaleniu kaletki maziowej, kostnej, guzach, gnijących ranach, liszajach (mokre kompresy);
  • potliwości stóp, zapaleni wału paznokcia, grzybicy stóp (kąpiele stóp);
  • choroby i infekcje organów moczowych, upławy, wegetatywna dystonia małej miednicy, depresjach, które wywodzą się z zaburzeń funkcjonowania nerek, hemoroidach, owrzodzeniach, złamaniach kości, uszkodzeniach dysku, chorobach reumatycznych i skóry (kąpiel i nasiadówki)
Przy dłuższym stosowaniu skrzypu należy dodatkowo zażywać witaminy z grupy B. Świeżo wyciśnięty sok z ziela tamuje krwawienie. Popiół  ze spalonej rośliny (1/4 do 1/2 grama) stosuje  się przy nadkwasocie i rozstroju żołądka.  
 

piątek, 18 października 2013

Człowiek z wewnątrz ujawnia tabu leczenia

Prowokacyjne wyznanie
Człowiek z wewnątrz ujawnia tabu leczenia

⇨ Dlaczego większość lekarzy tak jak i ja wolimy raczej umrzeć, niż znosić ból leczenia na jaki skazujemy ludzi cierpiących z powodu chorób jak rak?
Gdybym dowiedział się jutro, że mam zaawansowanego, zagrażającego mojemu życiu raka, z pewnością nie popędzę do lekarzy z prośbą o natychmiastowe przeprowadzenie inwazyjnych metod leczenia.
Nie! Po prostu zamknę moją praktykę chirurgiczną w Londynie, wrócę do mojego domu w Norfolk, zaopatrzę się w gin i tonik i spędzę wesoło resztę życia aż naturalnie nadejdzie mój koniec.
⇨ Podobnie jak większość lekarzy, jestem świadom, że opieka zdrowotna, którą oferujemy pacjentom cierpiącym z powodu poważnych, zagrażających życiu chorób jest koniec końców bezowocna.
⇨ Co gorsze, taka opieka może obejmować wiele miesięcy wyczerpujących zabiegów, które potencjalnie mogą wydłużyć życie pacjenta, ale nic nie wnoszą do jego jakości.
⇨ To wygląda na karę. To gehenna. To droga przez mękę.
⇨ Pacjenci z chorobą nowotworową często godzą się znosić bolesne zabiegi tylko po to, żeby przedłużyć swoje życie o kilka miesięcy.
Dr Scurr uważa, że lepiej zrobiliby, gdyby zdecydowali się cieszyć się czasem, który im pozostał.
⇨ Oferując nasze usługi pacjentom, większość lekarzy których znam, nie życzyłoby sobie przeżyć tego rodzaju zabiegów. To jednak rozpoznanie stanowi od dawna tabu w świecie medycznym.
Milczenie na ten temat przerwał Ken Murray, profesor medycyny rodzinnej z uniwersytetu Południowej Kalifornii. Ken trafił w ubiegłym miesiącu na całym świecie na pierwsze strony gazet po opublikowaniu eseju w magazynie online Zocalo Public Square, w którym stwierdził, że większość praktykujących lekarzy nie poddają się i nie podda "ratującym życie" zabiegom, które wydają się wielkie jeśli chodzi o obietnice, ale nikłe jeśli mowa o odniesieniu sukcesu: powodują tylko ból i cierpienie. Tego lekarze swoim pacjentom nie powiedzą. natomiast namawiają ich do zdecydowania się na zabiegi.
Dlaczego tak się dzieje?
Lata praktyki medycznej sprawiają, że lekarze realistycznie oceniają swoje szanse i wiedzą, że o choroby takie jak zaawansowany rak trzustki, oznacza, że w praktyce ​​istnieje niewielka szansa na przeżycie pacjenta.
Jednak większość ludzi – sami pacjenci i członkowie ich rodzin - żywią mało realistyczne oczekiwania dotyczące tego, co współczesna medycyna może zaoferować choremu, cierpiącemu z powodu  schorzenia zagrażającego życiu.
Np. w wypadku raka trzustki, który często rozpoznawany jest zbyt późno, średni czas od diagnozy do zgonu wynosi zwykle mniej niż sześć miesięcy.
⇨ Gdybym zdiagnozował u siebie taką chorobę, nie zdecydowałbym się na żaden z zabiegów takich jak chemioterapia, ponieważ jest on wyczerpujący i doprowadzający do rozpaczy, zaś wskaźnik powodzenia jest bardzo niski. Natomiast zdecydowałbym się na opiekę paliatywną*, która może okazać się niebywale pomocna i skuteczna, aby czuć się komfortowo podczas procesu umierania.
W jednym z sondaży, około połowa niemieckich specjalistów przyznała, że nie poddaliby się operacjom, które polecili swoim pacjentom.
⇨ Zdecydowana większość lekarzy wie, że nadszedł czas, aby się poddać w sytuacji, w której specjalista diagnozuje zaawansowany, agresywny nowotwór i stwierdza, że leczenie może - w najlepszym wypadku - zwiększyć szanse na przeżycie dalszych pięciu lat o pięć procent.
Osobiście pamiętam tylko jednego lekarza spośród wszystkich moich znajomych medyków, który zachorował na raka i walczył z pomocą konwencjonalnej medycyny aż do śmierci.
 Sceptyczne podejście lekarzy dotyczące wartości owych „ratujących życie"  medycznych interwencji już od dawna jest podejrzane.
Dr Eckart Fiedler z Barmer Ersatzkasse, niemieckiej firmy ubezpieczeniowej, stwierdził, że np. badania przeprowadzone w 1996 roku wykazały, że lekarze zdawali sobie sprawę z faktu, iż dla wielu pacjentów lepiej będzie jeśli zrezygnują z operacji i nie skorzystają ze skalpela chirurga. Do podobnych wyników doprowadziło badanie przeprowadzone wśród pielęgniarek w szpitalu w Massachusetts; prawie połowa z nich odmówi leczenia, jeśli okaże się, że zachorują na poważną chorobę w wieku 85 lat po tym, jak cieszyły się dobrym stanie zdrowia.
Lekarze, którzy usłyszą złe wiadomości o stanie ich zdrowia,  po prostu skoncentrują się na cieszeniu się z ziemskiego życia, które im pozostało. Jednak ludzie żyjący w niewiedzy łudzą się, że mogą być tym jeden właśnie pacjentem, który zareaguje pozytywnie na terapię i zostanie wyleczony.
Nie tak dawno temu, gdy byliśmy na wakacjach, bliska mi osoba zaczęła cierpieć z powodu nietypowych objawów duszności. Po powrocie do domu, badanie rentgenologiczne wykazało płuca przepełnione płynem. Diagnoza: rak płuc.
To było w sierpniu. Kobieta zmarła po ośmiu miesiącach w kwietniu. Zdecydowała się na jedną sesję chemioterapii i oświadczyła, że nie zamierza przejść przez to nigdy więcej. Specjalista orzekł, że gdyby zdecydowała się na dalsze tego rodzaju zabiegi, to może udało by się dodać około dwóch miesięcy do jej życia.
Moja przyjaciółka nie widziała celu w kontynuowaniu chemioterapii w takiej sytuacji. Starała się natomiast cieszyć się pozostałym jej czasem bez doznawania cierpień powodowanych medyczną interwencją. Jej zgon przebiegł tak dobrze, na ile to było w jej sytuacji możliwe i po prostu cicho odpłynęła.
Większość pacjentów jednak żywi oczekiwania co do tego, co lekarze mogą dokonać. Często dzieje się tak, że pacjent chciałby przerwać leczenie, jednak czuje, że nie może tego uczynić ze względu na presję ze strony członków rodziny i namawianie go do walki.
Na przykład rzeczywisty współczynnik powodzenia reanimacji wśród ludzi, którzy doznali pełnego zatrzymania krążenia wynosi tylko dwa procent,  a sam proces reanimacji często jest brutalne i bolesny, ale celem telewizyjnych dramatów jak np. Holby City** jest wmawianie masom magicznie osiąganych wyników leczenia, ukazując uzdrowionych w ciągu kilku minut szczęśliwych pacjentów.
- Oczywiście lekarze nie chcą umierać – pisze doktor Murray – chcą żyć, ale wiedzą wystarczająco dużo na temat nowoczesnej medycyny i jej ograniczeń... Chcą mieć pewność, że nigdy nie doświadczą - podczas swoich ostatnich chwil na Ziemi - że ktoś połamanie ich żebra, próbując ich reanimować (bowiem tak się dzieje, gdy RKO*** jest przeprowadzana prawidłowo). Niektórzy członkowie medycznego personelu noszą medaliki z wygrawerowanym na nich napisem "NO CODE". Jest to informacja dla lekarzy, aby nie wykonywali na nich RKO. U niektórych widziałem ten sygnał w formie tatuażu.
Jeżeli pacjent cierpi z powodu ciężkiej choroby, jest w bardzo podeszłym wieku lub z powodu choroby terminalnej, szanse na dobry wynik z użyciem RKO są nieskończenie małe, a szanse na zadanie pacjentowi cierpienia są ogromne.
Prawie wszyscy lekarze wiedzą, co znaczy "daremne postępowanie" - kontynuuje Murray - co robimy z ludźmi, gdy lekarze wypróbowują nowinki technologiczne na ciężko chorych pacjentach z końcem ich życia. Pacjent jest cięty skalpelem, perforowany rurami, podłączony do maszyn i traktowany lekami i narkotykami. Nie mogę policzyć ile razy znajomi lekarze powiedzieli mi:
< Obiecaj mi, że jeśli zobaczysz mnie w takim stanie - zabijesz mnie >"...

Na podstawie:

**) Szpital Holby City – telewizyjny serial brytyjski opowiadający o codziennym życiu lekarzy, pielęgniarek oraz pacjentów w szpitalu w Holby.

***) RKO - Resuscytacja krążeniowo-oddechowa – zespół czynności stosowanych u poszkodowanego, u którego wystąpiło podejrzenie nagłego zatrzymania krążenia, czyli ustanie czynności serca z utratą świadomości i bezdechem.

poniedziałek, 14 października 2013

Choroba jako zdrowa reakcja organizmu

UWAGA!
TO NIE JEST ARTYKUŁ NAUKOWY!

Następujący impuls (tekst zamieszczony poniżej) to prowokująca do samodzielnego myślenia informacja, która jest niewygodna, a nawet nie do przyjęcia dla tych wszystkich, którzy ignorują temat duchowej ewolucji.

Informacja ta jest odrzucana przez "pewne kręgi", ponieważ uniemożliwia posługiwanie się zjawiskiem zwanym „chorobą” jako alibi w celu zatuszowania lenistwa prowadzącego do rzekomo nie do rozwiązania problemów.

Pojęcie pacjent wyprowadzono od łacińskiego słowa patientia – cierpliwość.

KTO TRACI CIERPLIWOŚĆ DO WŁASNEGO ROZWOJU TEN POPADA W CHOROBĘ.

Proszę zwrócić uwagę na fakt, że słówko cierpliwość niesie w sobie impuls - cierp.
Rozwój - powolny stały proces - łączy się z cierpieniem spowodowanym niecierpliwością. 

Choroba stanowi upadek, obsunięcie się na skali duchowego rozwoju; jest to zawężenie horyzontu świadomości i ograniczenie spektrum postrzegania. Rzekomo „chory” człowiek nie jest – jak nam wmawiano - niewinną ofiarą błędów natury. Każdy z nas jest stworzony przez Stwórcę na jego obraz i podobieństwo, a więc jest mikrotwórcą – jest twórcą = sprawcą swojego losu.

Tak, tak..., już słyszę głosy sprzeciwu: ...ale przecież żyjemy w toksycznym, pestycydy, herbicydy, koloranty, parabeny, metale ciężkie, radioaktywność, elektrosmog...
To wszystko prawda. Niemniej jednak kto świadomie dba o wprowadzenie się swoim stylem życia w wyższą częstotliwość drgania, ten staje się odporniejszy na owe negatywne cywilizacyjne wpływy.

Objawy procesu chorobowego są w rzeczywistości obrazami psychicznych konfliktów. Językiem duszy, psychiki jest język symboli. Przyjrzyj się symbolom, a zobaczysz  prawdziwe problemy – swoje własne i twojego pacjenta.

Z tej pozycji proces chorobowy może być widziany jako szansa na drodze samopoznania, która kończy się zdrowiem ducha i (jego) ziemskiego ciała.

Poznawaj siebie, a pewnego dnia zobaczysz w sobie Stwórcę.
Jesteś zbyt leniwy, aby poznawać samego siebie?
Ta decyzja niesie konsekwencje. Raz jeszcze: nikt a nas nie jest niewinną ofiarą rzekomych defektów Matki Natury. Defekty stworzył człowiek: psychologiczne jak i genetyczne.

Po prawie 30 latach pracy z ludźmi, którzy  zwracali się do mnie z prośbą o pomoc, a szczególnie po minionych 18 latach posługiwania się metodą medycyny holopatycznej opracowaną przez austriackiego doktora nauk med. Christiana Steinera, moją główną intencją jest nauczenie pacjenta nowego sposobu podejścia do zdrowej reakcji organizmu zwanej potocznie „chorobą”,  co umożliwi mu samodzielne zrozumienie języka symboli, ich znaczenie i interpretację obrazu choroby i wykorzystanie tych informacji w celu wzniesienia się energetycznego ponad i poza zniewalającą częstotliwość. Ten obraz nie został bynajmniej namalowany z dnia na dzień. Świadczy o tym anamneza - czyli historia rozwoju choroby.

Moim marzeniem jest założyć klinikę, w której pacjent zamiast ze strachu zwalczać chorobę, używa jej świadomie jako impulsu zmuszającego go do dalszego duchowego rozwoju. Pozwala sobie świadomie na to, żeby symptom, który wyprodukował przeszkadzał mu i analizuje w jakiej mierze jest obecnie ograniczony. Dopiero, gdy pacjent rozumie daną mu w ten sposób szansę, zabiegi z zewnątrz mają sens. Osłabione energetycznie ciało, jego systemy, układy i narządy, nie rozumie chemicznego języka lekarstw zagłuszających tak ważne sygnały, jakimi są symptomy.

Ta – nie moja zresztą – teoria (przynosząca praktyczne owoce) – z pewnością może zostać okrzyczana jako „nienaukowa” i o to właśnie tutaj chodzi. Medycyna komplementarna jak m.in. HOLOPATIA NIE JEST DZIEDZINĄ ALTERNATYWNĄ, KONKURUJĄCĄ Z MEDYCYNĄ AKADEMICKĄ, LECZ UZUPEŁNIA JEJ POSTĘPOWANIE. Nie ma nic normalniejszego jak uzupełnianie pozytywnego działania, wspieranie i wspomaganie.

Można jeszcze (w XXI wieku) spotkać takich geniuszy, którzy twierdzą, że „nic takiego jak komplementarna medycyna nie istnieje”, jednak (moim skromnym zdaniem) to frustraci, którzy zbłądzili w przeszłości i bezwiednie trafili do naszej teraźniejszości. Lekarz, który poważnie potraktował obowiązujące w naszym kraju Przyrzeczenie Lekarskie* nawiązujące swą treścią do Deklaracji Genewskiej dba przede wszystkim o dobro pacjenta, a dopiero potem o „naukowość” sposobu leczenia, bowiem z powodu ostrożności naukowej już niejednokrotnie naukowe postępowanie przyniosło konwencjonalne, śmiertelne skutki. Przy czym nie chodzi tu o to, czy pacjent zmarł w trakcie udzielania mu pomocy, czy też nie, ani o statystyki przekonywujące o słuszności jakiegoś postępowania, lecz o jakość udzielanej mu pomocy. [Mieszkając w Izraelu spotkałem wielu ludzi w podeszłym wieku z wytatuowanym na przedramieniu numerem z hitlerowskiego obozu koncentracyjnego, którzy z uśmiechem na ustach opowiadali mi o lekarzach, którzy leczyli ich i pouczali jak mają żyć zdrowo, a którzy ... już od kilku lat nie żyją...].

Pacjent który gotowy jest odwrócić się od frazesów naukowości, wejść bezkompromisowo w siebie i spotkać się sam ze sobą, wyruszyć w podróż w mikrokosmos składający się z wielu wymiarów jego świadomości zamiast użalać się nad sobą leżąc w przydrożnym rowie ze swoją racja i zaadoptowanymi (przeważnie nieświadomie) poglądami, podczas gdy inni kroczą dalej – z całą pewnością powróci do zdrowia i z całą pewnością będzie opuszczał swoje fizyczne ciało i nasz holograficzny świat w innym stanie świadomości niż zamęczony na śmierć wyznawca naukowych, konwencjonalnych teorii. Akademicka wiedza to nie wszystko. Celem leczenia „nienaukowego” jest oświecenie, jest realizowana na co dzień mądrość. Stadium rozwoju duchowego nazywane zdrowiem – przede wszystkim duchowym, a równocześnie cielesnym - jest naszym najwyższym dobrem. Pomimo tysiącletnich prób  wciąż nie udaje się ani akademickiej ani alternatywnej medycynie w pełni wyeliminować nękających nas schorzeń. Jesteśmy upadłymi istotami i potrzebujemy zbawienia w postaci energetycznej. Zbawienie zaś jest w nas; nie na zewnątrz. Tylko energia o wysokiej częstotliwości może podnieść nas z upadku ponieważ źródło wielu schorzeń kryje się w naszym chorym umyśle, a nie w naszym fizycznym ciele, które służy nam jedynie jak ekran, na którym widzimy obraz ten umysłowej choroby. Każdy z nas trzyma dłoń na drążku biegów i sam decyduje czy chce jechać wstecz, do przodu, czy też chwilowo pozostawić go na luzie.
Innymi słowy: sami te choroby naszymi uczuciami i myślami wywołujemy i podświadomie się nimi posługujemy w celu manipulowania otaczających nas ludzi!

Dowodów potwierdzających tę tezę zebrało się po dziś dzień już aż nazbyt dużo. Wiemy już, że dolegliwości występujące w ludzkim organizmie wynikają z zaburzenia naszej wewnętrznej, psychicznej równowagi. Jeśli łatwo kogoś zirytować, to z pewnością jest to osoba narażona na różnego rodzaju konflikty w miejscu pracy i nie omijają jej częste irytacje skóry, infekcje, czy stany zapalne... Brak tolerancji i agresja mogą wywoływać alergie. Głuchota np. może wskazywać na fakt, iż człowiek nie chce słyszeć prawdy (przeważnie o sobie)...

Gdy pacjent nauczy się rozpoznawać psychosomatyczne sygnały - język symptomów poszczególnych dolegliwości - wówczas też będzie w stanie zapobiegać powstawaniu i rozwojowi chorobliwych objawów. Uczucia i myśli pacjenta staną się z czasem delikatniejsze; pacjent wie już jak ma uzdrowić samego siebie od zewnątrz. Terapeuta wspomaga go od zewnątrz.
Nie znam innej drogi dbania o swoje zdrowie i o zdrowie tych, którzy po nie do mnie przychodzą.
Stare porzekadło głosi: Przez chorobę do zdrowia.
Widać trzeba się z tym zgodzić.